Wyprawa dla Patrona, czyli dlaczego warto wspierać Szepty Kniei?

Brak mi czasem słów, aby wyrazić wdzięczność wobec ludzi, którzy zebrali się wokół Szepty Kniei we wspólnym działaniu. Razem robimy rzeczy wspaniałe i wielkie, choć dzieją się one w ciszy czeremchowego lasu, i nie wszystkie skazane są na rozgłos. Nie zawsze można mówić. Ja z kolei często nie mogę uwierzyć, że jesteście i trwacie przy mnie tak intuicyjnie, mimo że nie zawsze mam śmiałość wyrazić wszystko co się dzieje w życiu, albo powiedzieć czego mi potrzeba.

Patronite założyłem po to, aby móc jeszcze wydajniej i pełniej pracować na rzecz dzikich zwierząt, a w opowiadaniach przekazywać magię, moc, mądrość i przesłania naszych dzikich braci, najlepiej nieprzerwanie. Po to, aby utrwalać ten trud na kartach opowieści i wydawać je, by mogły docierać w świat dalej, niż pozwala zasięg google. Żeby zrobić więcej.


Przygotowanie terenu pod mini łączkę dla kwitnących roślin cieniolubnych.

Dodruki, wydawanie książek, lornetki, potrzebny sprzęt, wyjazdy w Polskę, drzewa i ludzie potrzebujący pomocy… To wszystko wydatki na tysiące zł, dziesiatki. Skąd, skąd na to wszystko brać? Robię leśne warsztaty, które czasem cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a niekiedy miesiącami nie przyjeżdża na nie nikt. To moje jedyne na ten moment ‘’zródło dochodu’’, z którego mogę pokryć jakieś potrzeby życiowe, ale nie zadania dla świata i projekty. Wybór jest na ten moment taki, albo Szepty Kniei i las/działanie na dla jego mieszkańców, lub system i mój brak aktywności w terenie oraz pisarskiej. Bywam więc niekiedy uziemiony , i czasem dlatego muszę odmówić komuś z Was przyjazdu do szkoły z prelekcją. Mam nadzieję uda się sieć Patronów rozbudować tak, by takie momenty przestały się zdarzać.

Praca artysty, wędrownego pisarza. Pamiętam, jakie wydawało się to łatwe. Łatwe, gdy jesteś w przepływie. Gdy ciało niedomaga lub upomina o opiekę, gdy nie jesteś w stanie nawet pisać, nie mówiąc o poprowadzeniu wyprawy… Zwłaszcza, gdy jesteś osobą wysoko wrażliwą. Sytuacje, które po jednych spływają, Ciebie potrafią wyłączyć z działania na tydzień i więcej. Np gdy wytną Twój ulubiony kawałek lasu, lub po raz kolejny natkniesz się na zniszczoną tamę bobrową, która zdawała się być tak dobrze ukryta…

System PATRONITE pozwala na tworzenie wspierającej się społeczności, opartej na wymianie dóbr pomiędzy autorem, a Czytelnikami. Dlatego, dla każdego kto wspiera tam moją pracę, przygotowałem nagrodę / podziękowanie, które jestem w stanie wypełnić z wielką radością. Jej waga zależy od kwoty i tak na przykład przygotowałem dla Was:

– Udział w osobistym wieczorze autorskim

– Wysyłka mieszanki nasion łąki kwietnej ( jeśli mam dostępne)

– Wykaz osobistych drzew Mocy

– Opracowanie związanego z przyrodą tematu we wpisie na blogu

Mini koncert na kalimbach dla 2 osób

– Konsultacja online w sprawach przyrodniczych

– Wyprawa z lornetkami na ptaki

– Nocna wyprawa w knieję

– Warsztat dendroterapii

– Całodniowy edukacyjny warsztat przyrodniczy

Wspiera się przez jakiś okres czasu, np. rok, pół, trzy miesiące. Dla mnie taka pomoc jest istotna ze strategicznego punktu widzenia, bo dzięki niej mogę czasem zaoszczędzić jakieś środki, lub działać długofalowo i metodycznie, jeśli wiem ile spłynie do mnie w miesiącu.

Z PATRONAMI spotykam się również osobiście, i tak wybrzmiewa dzisiejsza wizyta. Kasia wspiera mnie już długi czas. I on nadszedł, aby wypełnić obiecaną przeze mnie nagrodę. Pokazałem jej najlepsze miejsca do słuchania na rykowisko w naszej okolicy, opowiedziałem o tajemnicach, zagrożeniach, nieoczywistych niuansach terenowych. Przedzieraliśmy się z mozołem przez błotnisty łan kukurydzy, brnęliśmy podmokłą łąką, obserwowaliśmy sarny i zające, stapiając się w czatowaniu aż do szarego zmierzchu.

Jestem ogromnie szczęśliwy, że mogłem podziękować w sposób jaki potrafię najlepiej – wędrówką i gawędą. Dziękuję, za każdego z Was, i każdą złotówkę, która co dzień pozwala na te parę kroków więcej w świat. Dziękuję za Wasze zrozumienie i opiekę. Za, to że pomagacie mi być najlepszą wersją siebie…

✅ LINK do PATRONITE znajdziecie tutaj, gdyby ktoś jeszcze chciał włączyć się w pomoc:
https://patronite.pl/szeptykniei

Obecnie przygotowałem dla moich Patronów ogromne wyróżnienie i podziękowanie, jakim jest grupa PRZYJACIELE KNIEI na facebooku. Ze wszechmiar Kochani zasługujecie na to. Piszę tam opowieści specjalnie dla Was, zamieszczam najnowsze swoje przygody, przesłania drzewne i fotografie. W planach również relaksujące wieczorne sesje przy użyciu instrumentów. Grupa uprawnia też do sympatycznych zniżek na moje kniejowe warsztaty i wyprawy. UWAGA: Jeśli aktywujesz swoje wsparcie w zakresie 10/15/20/27zł miesięcznie aby dołączyć do grupy, to nie korzystasz już z nagród jakie są przypisane do kwot. Za takowe uznaję wszystkie treści z grupy.

Wpisy tam są dostępne tylko dla Patronów i w ogromnej większości nie będą pojawiać się na blogu. W ten sposób chcę uhonorować Wasz wkład w działalność Szeptów. Czujcie się tam dobrze i swobodnie, jak w lesie.

Wszystkiego bobrego!

LEŚNE LEKCJE – Eko gawędy z Szeptami Kniei

Pracowity poniedziałek i początek tygodnia! Z samego rana pojechałem do Poznania, w odpowiedzi na jedno zaproszenie, do szkoły podstawowej. Aby poopowiadać coś o przyrodzie, pokazać prezentację, zapoznać z odgłosami dzikich zwierząt, powspominać wspinaczki na drzewa, nocne zasiadki w czatowniach i swoje leśne przygody. I opowiedzieć nieco o problemach w relacji natura – człowiek, przygotować z wiedzą na wakacje, w czas kiedy łatwo o znalezienie ptasiego podlota, małej sarenki, czy jakiegoś nieznanego gatunku. Mimo końcówki roku szkolnego, ogromne zainteresowanie dzieci, mnóstwo pytań, a przecież więcej mówiłem niż pokazywałem, bo były problemy z projektorem.

Widzieć te uśmiechy, słysząc masę pytań no i móc na nie odpowiadać – bezcenne! Uwieczniło się nieco na zdjęciach 🙃 Klasa mieszana, trochę dzieci z Ukrainy, tym bardziej cieszę się, że mogłem wnieść w te progi nieco dobrych opowieści z krainy Szepty Kniei 🐗

Na koniec zrobiłem mały konkurs z wiedzy i pamięci małych słuchaczy, a zwycięzcy otrzymali ode mnie biuletyny przyrodnicze i numery miesięcznika ‘’Przyroda Polska’’, za które pragnę serdecznie tutaj podziękować pani Orsynia Wegrzyn 🙂

A potem krótki, lecz intensywny warsztat u jednego Drzewa Mocy dla Ania Płończak ,w podziękowaniu za podwózkę w obie strony i organizację spotkania. Otrzymałem też piękną laurkę od dzieci ☺️

♻️ PS. Pamiętajcie Kochani, że można mnie zaprosić w dowolne miejsce Polski, na taki występ, jeśli dojazd w miarę dobry. Przyjadę do szkoły Twojej pociechy, opowiem o zwierzętach, podzielę doświadczeniem tropiciela, przekażę ciekawostki, zrobię prezentację i pokaz. Można też zajrzeć do mnie, są wygodne trasy asfaltowe, aby dojechać autobusem, i iść w teren z grupą. Kontakt i zgłoszenia:

➡️ czeremcha27@wp.pl

Można też wesprzeć moją pracę, abym mógł docierać dalej w Polskę i na dłużej:

JEDNORAZOWO:
https://pomagam.pl/pomocdlawedrowca

REGULARNIE (raz w miesiącu)
https://patronite.pl/szeptykniei


Wilk jest prawdziwym leśnikiem, czyli co dzieci myślą o mieszkańcach lasu.

Do takiego wniosku doszły ostatnio dzieci w jednej ze szkół podstawowych, po spotkaniu z Szeptami Kniei 🙂 Ojej, ale znów się pięknie podziało ❤ A początek jest taki, że cztery lata temu trafiłem do szkoły w Chełmnie, na swój pierwszy występ z gawęda przyrodniczą dla dzieci. Zapoczątkował on serię szkolnych zaproszeń, w którym to czasie jeździłem po Polsce, docierając do różnych szkół we wsiach, miasteczkach i wielkich miastach, aby tam podzielić się duchem leśnej wrażliwości, i otwierać ciekawość na spotkania z bogactwem lasu. No i po latach, zaprosili mnie tam znów! Ucieszony bardzo, spakowałem laptop z prezentacją, głośniczek, ilustrowane książki, przyrodnicze czasopisma do rozdania, i wnet byłem gotów.

O poranku małe zamieszanie. Na bilecie nie zgadza mi się przystanek końcowy przed przesiadką. Pamiętałem, że trzeba najpierw dojechać na Poznań Główny. Może jakiś błąd w systemie? Choć czasu niewiele do wyjścia na pociąg, jeszcze raz dokładnie wszystko sprawdzam. I słusznie! Okazuje się, że autokar odjeżdża z innego przystanku niż wtedy, i dlatego trzeba się przesiąść na stacji Poznań – Wola. Mam nadzieję, że trafię do tego przystanku… Rejon nieznany.

Autobus spóznia się. Trasa wiedzie przez piękne tereny. Dusza się cieszy. Choć wziąłem do czytania książkę, nie mogę oderwać wzroku od okien autokaru. Wszechobecne, dalekie połacie pól, rozległe horyzonty, małe kępy trzcinowisk z powalonymi drzewami, mokradełka, rowki, bajora, a daleko w tle za nimi – pełne tajemnic lasy. Oto esencja wielkopolskiego krajobrazu i tutejszej przyrody, ukształtowanych przez setki lat działalności ludzkiej, w zmaganiu z siłami natury. Wytworzyły one unikalne ekosystemy, pełne dalekich, stepowych, fascynujących gatunków zwierząt i roślin. Patrzę i się nasycam, choć od urodzenia jestem nimi nasiąknięty. Za chwilę opowiem o tym wszystkim w szkole, mając nadzieję, że zainspiruję kolejne młode dusze do wejścia na ścieżkę wędrowca.




Zielony pan pokazuje straszne stworki 🙂

W szkole panuje atmosfera dobra, niejako rodzinna – przypomina mi moją podstawówkę. Przyjazna energia, podsycana przez uśmiechnięte Dusze w ludziach / nauczycielach, którzy pracują tu z powołania. Po wejściu , od razu napotykam panią Ewę, dyrektorkę placówki. Zostaję zaproszony do gabinetu na poczęstunek. Płyną ciepłe rozmowy, pełne wspomnień.

Ciężko nam obojgu uwierzyć, że minęły aż 4 lata. I że tyle się zdarzyło. Minęła pandemia, wydałem książkę, wybuchła wojna… Dzieci bardzo wszystko przeżywają. Trzeba niemało taktu, dystansu, zrozumienia i opieki, by wychowywać je w takich czasach. A przecież i my dorośli, przeżywamy swój pakiet emocji. Mam nadzieję dzisiaj odskoczyć ze świadomością po kniejach, i rozproszyć nazbierane przez ten czas chmury. Pokazać, że dzika przyroda nadal jest wokół nas, i tylko ‘’czeka’’ na człowieka ze swoimi dobrodziejstwami. Zatem chodzmy do klas!


Gawędy o życiu jeleni i rykowisku.

Pierwsza grupa to przedszkole i zerówka, co zawsze jest niejakim wyzwaniem. Trudno tu utrzymać uwagę i skupienie maleństw. Pomagają panie przedszkolanki, ale prawdziwa ‘’cisza jak zasiał’’ przychodzi razem z panią Dyrektor 😉 Puszczam w obieg do oglądania moje ulubione ilustrowane książki z dzieciństwa, a na tablicy multimedialnej pokazuję zdjęcia naszych rodzimych zwierzaków, o każdym coś opowiadając. Potem nieco filmów.

🐺 BO WILK, jest leśnikiem! 🐺

Następna grupa, to klasy 1-4. Tu pokazuję prezentację z głosami zwierząt, i slajdy z wypisanymi ciekawostkami na ich temat. Wilki zawsze wzbudzają duże emocje i kontrowersje, nawet u dzieci. Fascynację i zainteresowanie. Pytam o to, jakie mają z tym zwierzęciem skojarzenia. A to straszny, zbój, srogi, silny… Prawie wszystkiemu zaprzeczam. Któreś z dzieci nagle woła:

– Bo Wilk jest leśnikiem!

Mocno się uśmiecham, bo sam bym chyba nie wpadł na takie hasło. I jakie trafne! A jakie mocne… Jakby sam Duch Lasu, odezwał się do nas z przesłaniem. Od razu płyną informacje. Tłumaczę, jak wilk dba o to, by w lesie zwierząt nie było za dużo, a tym samym jest sprzymierzeńcem całego ekosysystemu. Dzięki temu młode drzewa mogą rosnąć, gdy nie ma zbyt dużo saren i jeleni w puszczy. O tym jak precyzyjnie słyszy nawet delikatne trzaski w kościach uciekającego stada jeleni, na podstawie których to wybiera ofiarę, jaką wataha będzie ścigać. O tym, jak ważne są więzi rodzinne w życiu wilka.

Przy dziku podobnie. Trochę trzeba odczarować. To nieustanna praca. Przy slajdzie pytam o skojrzenia, i opowiadam wiersz o dobrym dziku który poświęca mnóstwo czasu dbając o dobrostan lasu, jak i boi się ludzi, oraz generalnie uwielbia swoją rodzinę. Wspominam swoje wspinaczki na drzewa i zasiadki na starych wierzbach, obserwacje przy pełni księżyca. Dzieciaki mają mnóstwo swoich obserwacji i przygód którymi chcą się podzielić, niejeden widział już kunę, inny borsuka, ktoś inny żurawie czy dudka. Zawsze mnie to cieszy, i też pokazuje, ile znaczy w życiu dziecka otoczenie. Bo takie wieści otrzymuję głównie po wizytach w szkołach ‘’wiejskich’’.

Dzieci dowiedziały się także dlaczego warto założyć hotelik dla owadów, jak zrobić proste poidło dla pszczół, co to są podloty, i czemu nie powinno się zabierać małych ptaszków do domu w odruchu ‘’ratowania’’, a kiedy można to zrobić. To sprawy bieżące, które zawsze poruszam na takich wiosennych spotkaniach. Za chwilę maj, maili poszukiwacze przygód mogą czasem niechcący odnaleźć młodą sarenkę czy zająca… Tłumaczę zwyczaje zwierząt i uczulam na fakty.

Na koniec robię mały przyrodniczy konkurs i rozdaję zwycięzcom inspirujące czasopisma, do czytania zarówno przez dorosłych jak i młodzież. Jest ‘’Przyroda Polska’’, ‘’Dzikie Życie’’ biuletyn ‘’Bociek’’. Inni otrzymują małe paczuszki z nasionami do założenia własnej łąki kwietnej dla owadów. Rozchodzą się resztki moich zapasów. Oprócz słów, do ziemi trafią nasiona, jako puenta naszej gawędy, pomoc i żywe podziękowanie dla Planety.

Dziękuję serdecznie za zaproszenie, i ten owocny / leśny czas. Za czujący wkład w rozwój i wrażliwość swoich podopiecznych.

🙏 PS. Pamiętajcie Kochani, że można mnie zaprosić w dowolne miejsce Polski, na taki występ, jeśli dojazd w miarę dobry. Przyjadę do szkoły Twojej pociechy, opowiem o zwierzętach, podzielę doświadczeniem tropiciela, przekażę ciekawostki, zrobię prezentację i pokaz. Albo też zabiorę na edukacyjną wędrówkę po Waszej leśnej okolicy. Kontakt:

➡️ czeremcha27@wp.pl

Dziękuję również z tego miejsca wszystkim osobom, które wspierają moją pracę, wyjazdy na PATRONITE i POMAGAM. To dzięki Wam udaje się zrobić tyle dobrego w świecie. To Wasz codzienny wkład i pomoc dla Szepty Kniei umożliwiają mi działanie. Linki znajdziecie zawsze tutaj:

https://pomagam.pl/pomocdlawedrowca

https://patronite.pl/szeptykniei

Bądzmy w kontakcie. Z serca dziękuję za każdy dar, który pomaga mi zrobić więcej, docierać dalej, zadbać o swoje zdrowie i dzielić ze światem Mocą leśnego Dobra 💚

Pieśni lodu i słońca. Szepty Kniei w Wielkopolskim Parku Narodowym

Świt nad jeziorem wieszczą złociste smugi wypływające promieniami z ponad koron drzew i nawoływania rozbudzonych sikorek. Iskry wżynają się klinem w taflę. Rozsypują milionami snopów jak brokat. Pieczętują świetliste wzory poranka. Na moment. Zda się próbują przeniknąć do głębin toni, stopić lodowy pancerz. To jeszcze nie ten czas. Lód jest szary, pełen miękko ulanych wygłębień. Taką postać przybiera, kiedy przychodzi nagła odwilż, którą wspierają obfite opady śniegu z deszczem. Potem mróz dojrzewał, potężniał, rósł w siłę i czary czynił. Jego ozdoby przeniknęły poza horyzont wyobrażeń. Z tafli patrzą na nas zdumione oczy, nijak niewiadomo stworzone, gdzie indziej rozlewają pozawijane ramiona ‘’pajączków’’. Przypominają komórki neuronów. Może podczas tej nocy zawieruch, tańczyły tutaj duchy dawnych topielców? Te oczy…Dziwadła ze snów. Jakież energie pracowały i siliły się tutaj, tworząc te cudaczne zbiorowiska?





Maleńki jesienny liść, jakąż łagodą zwykle znany, leży teraz pokryty igłami wzorzystych szpil. I jego mróz przemienił. Wyciągnął resztki wilgoci z cienkiej jak papier treści, i w zimowy diament zaklął. Czar będzie trzymał, dopóty i on (ziąb) władał krainą będzie.

Przy brzegu szuwary szeleszczą w tańce, wtórując szalejącej zimnicy. Gdzieniegdzie lód jest cienki, widać prostokątną obróbkę. Podobno dzielni śmiałkowie przychodzą tutaj zanurzyć się pod wodą, nurkując w zdrowiu i krzepie. Ślady bosych stóp na śniegu, opowiadają wspomnienia tych zdarzeń.

Mróz podążał za tropami nieuchwytnych zwierząt. Szedł uparcie i tropił, rozpaćkane ślady skuwając w twardziel zimowej pamiątki. Podczas wigilijnej odwilży, zwierzęta wchodziły na jezioro. Wędrowały po brzegach. Może szukały dostępu do wody. Żadne nie odważyło się iść na przełaj.





Puchate ogony białych lisów. Leżą i wyłaniają się. Napikowany igłami szron, pokrył wystające z wody konary, gałęzie i pnie. Te oddały mu daninę wilgoci, pokrywając się gęstniejącym kożuchem. Na jednym siedzi jakieś ptaszysko. Dostrzegam z niewielkiej odległości. Tkwił nieruchomo. Ptak podlatuje ociężale i osiada z trudem na trzcinowej wysepce. Nie ucieka dalej. To myszołów. Nie ma zdobyczy. Nie siedział na padlinie. Obserwuje nas. I ja wiem. To była trudna dla niego noc. Prawdopodobnie poprzedniego dnia, nie udało mu się upolować niczego. Kolejna będzie ostatnią, a może nawet nie dotrwa. Taki już los drapieżców. Każde nieudane polowanie, może być w tym trudnym okresie, ostatnim. Ptaki zdążyły też ‘’odwyknąć’’ od zimowych warunków. Znajdywałem kiedyś takie w całości zamrożone krogulce i kanie, na swoich ostatnich posterunkach. Tu śmierć przychodzi jak sen. Jest nierzeczywista równie jak bajkowe wzory wyszklone spod dłuta Dziada Mroza. Dotyka swym chłodem wszystkich przez czas jej panowania.



W krokach pokory i szacunku dla odwiecznych Praw Kniei… omijamy zmęczonego ptaka szerokim łukiem, odbijając daleko na lód. Każdy kolejny zryw do lotu, to dla niego utrata resztek cennego ciepła. Ktoś inny się nim pożywi, a może chwyci ‘’kęs ratujący życie’’. Lis, sroka, kuna, leśny gryzoń o ironio? Za parę dni odwilż. Może dotrwasz, Myszołowie?

Pochyła wierzba nad taflą lodu, gnie się wytrwale już dziesięciolecia. Jest olbrzymia. Pra – Matka wierzbowego rodu, pamięta chyba wielką wędrówkę głazów i początki jeziora. Przybyła tu z wodą i wiatrem. Jezioro nieubłagalnie wysycha. Drzewo jakby próbowało swym cielskiem, powstrzymać nieunikniony proces, ochronić ostoję życia. O szarym świcie i wieczorami, odwiedzają ją ludzie – kapturnicy. Powierzają wierzbie sekrety i opowieści. Ona w zamian zabiera ich ból. Daleko pod pniem, dostrzegam jedną z ciemnych sylwetek. Nie podchodzę bliżej.



~ Pieśni Słońca i Lodu. Wielkopolski Park Narodowy. Jezioro Jarosławieckie



🙏 WAŻNE WIEŚCI: Wciąż można wspierać moją pracę przez portal PATRONITE oraz POMAGAM, i swobodnie korzystać z dostępnych tam nagród: wygrać całodniowy warsztat przyrodniczy dla rodziny, skorzystać z leśnej konsultacji, otrzymać osobiste przesłanie od Drzew Mocy i wiele innych. Aby taka opowieść jak ta mogła powstać, potrzeba mi spędzić zwykle kilka godzin w terenie na mrozie, a potem drugie pół dnia przy komputerze, aby zdjęcia poddać obróbce i coś napisać. Blog Szepty Kniei i wszystkie moje działania (pisanie, wyjazdy w Polskę, odwiedziny w szkołach, projekty literackie,) utrzymywane i rozwijane są jedynie z darowizn, do których kiedy mogę, dokładam to co sam zarobię na swoich warsztatach. Wszystkie zawarte na blogu informacje o drzewach, energiach, i relaksujące historie które wspierają swoim przekazem, są dostępne darmowo dla każdego z Was. Tak było i pozostanie, gdyż z serca dzielę się tym, co swobodnie przez mnie przepływa.

Abym jednak sam mógł to wszystko robić, proszę o regularne wsparcie dla spraw bloga. Nie wołam o wiele. Żeby móc płynnie działać, wystarczy te 3 – 5zł miesięcznie przekazywane na PATRONITE przez większą liczbę osób, choć oczywiście można wspomóc i za więcej. Dla Ciebie to pewnie nieodczuwalny w skali miesiąca grosz, dla mnie ogromna pomoc. Twojej uważności, opiece i wrażliwości pozostawiam poniżej sposoby, gdzie możesz przekazać jakieś podziękowanie za czas spędzony z tą historią, lub zapoznasz się z projektami i tym co zamierzam za ofiarowane środki zrobić co od lat robię:

✅ JEDNORAZOWO:
https://pomagam.pl/pomocdlawedrowca

✅ REGULARNIE (co miesiąc):
https://patronite.pl/szeptykniei

✅ BEZPOŚREDNIO na konto:
PKO Bank Polski 72 1020 4027 0000 1602 1428 4709

✅ PAYPALL ( dla tych co zza granicy)
czeremcha27@wp.pl

Z serca dziękuję za każdy dar, który pozwala mi zrobić więcej, docierać dalej, zadbać o swoje zdrowie, i dzielić z Wami słowami tych opowieści ❤

W warszawskiej szkole widziano Wędrowca. Opowiadał dzieciom historie o zwierzętach.

Ale się pięknie wydarza ❤❤ Dobre wiadomości. W zeszłym tygodniu zostałem zaproszony do Warszawy, do jednej ze szkół podstawowych, aby zorganizować dla dzieci przyrodnicze zajęcia, na których dowiedzą się więcej o mieszkańcach lasu, ich codziennym życiu, troskach, radościach, wyzwaniach. O faunie pól i zakamarków zapomnianych, gdzie docierają tylko kroki wytrwałego wędrowca… Była prezentacja multimedialna, odgłosy dzikich zwierząt, slajdy, znowu masa pytań, no i oczywiście – moje opowieści z leśnych przygód i wypraw. To już któryś z rzędu taki wypad, o innych można poczytać w dziale DLA NAJMŁODSZYCH.

Nie powiem, ucieszyłem się bardzo na to zaproszenie, i nie miałem ani trochę wątpliwości, że trzeba i warto tam jechać. Chociaż spadło na mnie ‘’nagle’’, bo przecież raptem tydzień temu byłem w Warszawie z prelekcją o Drzewach Mocy, w Rembertowie. Znów żegnać dojrzewające, spokojne pola, groble, stawy i lecieć w świat? W 2019 takie wypady pojawiały mi się często, potem pandemia ‘’zabroniła’’ wchodzić do szkół osobom z zewnątrz. Organizowałem wtedy warsztaty, zajęcia i pogadanki dla rodzin z dziećmi, u siebie w lesie. Do poczytania o tym TUTAJ.

Aby się tam wybrać, zarywam nockę. Mój doczesny rytm dobowy nie pozwoliłby mi zasnąć na te 2 godziny, ze świadomością, że o godzinie 4 nad ranem trzeba już wychodzić z domu, żeby na 10:30 stawić się w szkole. Podróż się układa. W drodze na remontowany dworzec podziwiam polne kwiaty i roślinność ruderalną, która zaledwie w jeden rok zdążyła opanować wykopy i zakwitnąć. Z okien pociągu podziwiam drzewa i wstający dzień. Okazuje się, że udało się zarezerwować miejsce w wagonie bez przedziału, i przy oknie, tak jak lubię. I to w obie strony 🙂 Pojawia się senność, którą spędzam zieloną herbatą. Pod dworcem czeka już gotowy transport, a na miejscu informatyk pomaga zainstalować się ze sprzętem. Cieszę się bardzo, bo technikalia, to trochę słabsza strona mojej osobowości.



Przywiozłem przyrodnicze czasopisma, terenowy kalendarzyk / notatnik i nasiona łąk kwietnych, podarowane mi przez panią Orsynia Wegrzyn, oraz GRUPA Ratujmy pszczoły. Pobudzam umysły do czujności, zapowiadając na koniec mały konkurs na zakończenie spotkania. Warto słuchać opowieści. Zadam kilka pytań, a ci którzy będą wiedzieć, otrzymają ode mnie nagrody. Jeden chłopak zawzięcie notuje wszystko ze slajdów i to co mówię. Bardzo chce wygrać notatnik… Odkrywam, jak łatwo jest mówić, kiedy wiesz po co przybywasz, a głowę masz pełną własnych przygód i historyjek, które można dopowiadać do slajdów. Przekazanych zostaje mnóstwo ciekawostek. Czym się różni podlot od nieporadnego pisklęcia, i kiedy trzeba ptaszkowi pomóc, a w jakich sytuacjach wszystko jest w porządku? Jak zrobić poidło dla pszczół, i dlaczego warto w ogrodach stworzyć domki dla owadów? No bo zobaczcie – wykupujemy jakiś teren, gdzie wcześniej była sobie łąka, pole czy ugór, gdzie żyły przeróżne gatunki owadów, ssaków i ptaków, równamy to wszystko z ziemią, budujemy swój dom, zakładamy zwykle trawnik, tuje i kamienie. A owady, których tak potrzebujemy, gdyż są podstawą piramidy w obiegu materii – gdzie mają wtedy żyć? Ale dzieci są świadome i wyrozumiałe dla życia. Owadzie domki i ich mieszkańcy tacy jak złotook, biedronka, czy skorek, zyskują aprobatę. Pokazuję zdjęcia bobrowej inżynierii, i opowiadam historię rolnika, który latami walczył z bobrami niszcząc im tamy i ogołacając z wierzb rów, a teraz jego pole stało piaskiem, na którym już nawet rośliny siane ‘’na poplon’’ dla wzmocnienia gleby nie chcą rosnąć. Pokazuję wymizerowaną kukurydzę, która wzrosła ledwie na wysokość kolan – efekt hydrologicznej suszy, walki człowieka z naturą / bobrami, odprowadzenia wody z terenu. A potem oglądamy przeróżne gatunki zwierząt, które osiedlają się przy rozlewiskach i korzystają na bobrowej działalności. Jest rzęsorek rzeczek, kaczka krzyżówka, zaskroniec, ropucha, wodopoje i kąpieliska. Młodzi mnie zaskakują. Pytani o to, czy słyszeli o Globalnym Ociepleniu, potwierdzają żywo. A przecież były głośne afery z wycofywaniem ze szkół tego zagadnienia. Cieszy mnie to ogromnie. Tylko skąd wiedzą? Mają przecież smartfony, informacje. Tego dnia panuje wielki upał i skwar. Podczas prelekcji wypijam kilka butelek wody, a pod koniec kręci mi się w głowie. Mi, 30 latkowi. Czy trzeba i naukowych potwierdzeń? Gdy wracam z tego spotkania, widzę na osiedlach inne dzieci. Wszystkie gromadzą się lub bawią, w cieniu, pod drzewami. Wielkie Drzewa są dla nich miejscem towarzyskich spotkań, placem zabaw. Oazami. Bezbłędnie się do nich kierują. Za parę lat staną się tajenkami pierwszych schadzek, może ich kora przyjmie pełne wyznań inicjały. Co ciekawe, tego dnia podczas powrotu nie spotykam pod Drzewami ludzi dorosłych. Ciekawe dlaczego?

Przyjaznym okiem zerkamy też na nietoperze, pogromców komarów. Mam wrażenie, że dzieci wszystko to wiedzą, jest dla nich oczywiste, wystarczy tylko troszkę przypomnieć i nakierować. Że te kreatywne, świeże, pełne pasji i ciekawości umysły stworzyłyby nam tutaj harmonijny raj, gdybyśmy tylko nie ukrywali przed nimi problemów świata i nie zamykali ich przedsiębiorczości w ławach kanonów uwarunkowań, na ścieżce rozwoju.

Dzieciaki mają mnóstwo cudacznych pytań i swoich własnych historii ze spotkań zwierząt. Stwierdzają, że muszę mieć 58 lat, skoro przeżyłem wszystkie te przygody 😅 Opowiadają mi o dzikach za płotami domów, i tu nawiązuje się okazja do świadomej dyskusji nad presją człowieka na środowisko, rozrastaniem się naszych miasteczek, wycinkami i polowaniami w lasach które wypłaszają zwierzęta z ich ostoi, czy wreszcie beztroskim pozostawianiem dostępnych resztek pokarmowych przez mieszkańców nowopowstających zwykle na dawnych terenach bytowania zwierząt, osiedli. Dziki zostają w pełni zrozumiane i rozgrzeszone. Opowiadam o ich życiu rodzinnym, więziach i osobistych spotkaniach z tymi zwierzakami, podczas nocnych wędrówek po polach. O tym jak to młody lis, wspiął się raz na słomiane baloty (dla nich żaden problem) i zaskoczył mnie przy zasiadce od tyłu, wąchając ciekawsko kapelusz czatownika… osadzony na jego głowie tamże 😉



Dzwonek dzwięczy niespodzianie i podrywa nasycone wigorem organizmy do ruchu. Ale, miał być konkurs! Wokół mnie gromadzi się tłumek, gotowych do odpowiedzi łapek. A ja robię psikus. Niemal nie pytam o to co było wypisane na slajdach, a o rzeczy, o których jedynie mówiłem. ‘’Ale jak to, tego nie było’’ 😃 Było, było – odpowiadają co uważniejsi. Jedna z dziewczynek jest szczególnie bystra, błyskawicznie odpowiada na pytania i to ‘’z głowy’’, wie wszystko o co pytam. Podziwiam tak chłonny umysł. Jakby zapamiętała całą prelekcję. To ona zdobywa ów kalendarzyk z obrazkami i wykazem przyrodniczych świąt. Wśród pozostałych rozdzielam nasiona kwiatów.

Inne jeszcze podchodzą i opowiadają historie swoich spotkań ze zwierzętami: ‘’Proszę pana, a ja raz siedziałam pod drzewem, i wiewiórka przyszła mi do ręki’’ – mówi jedna z dziewczynek. Nic to dziwnego, potwierdzam… Bo przecież zwierzęta nie są ‘’same z siebie’’ dzikie, krwiożercze, nieufne, bezmyślnie uciekające. Nie. One nas obserwują nawet kiedy o tym nie wiemy, wąchają ślad po naszych krokach, doskonale rozróżniają kogo w lesie trzeba się bać, a przed kim lepiej skryć swoje futro. Często mam wrażenie, że chciałyby żyć obok nas, gdybyśmy tylko zaakceptowali ich prawa, stonowali własne, uprzedzone stereotypami niekiedy reakcje, pozwolili im być obok, nie wtrącali się. Przecież wiele gatunków żyje blisko człowieka, i nie zwracamy na nie większej uwagi w codzienności. Wspominam jeszcze kilka podobnych historii z kuną, lisem, dzikiem, sarnami… Tak. W lesie czasem wystarczy po cichu być, obserwować i słuchać, aby on uznał nas za brata i odsłonił ze zdarzeniami, o jakich czytaliśmy dawniej tylko w baśniach. I o tym właśnie opowiadają moje wędrowne Szepty Kniei.

PS, a jeśli chcecie abym odwiedził i szkołę Waszych dzieci z taką prelekcją, to można śmiało od września zapraszać. Kocham to robić, i mam do przekazania cały wór własnych opowieści 🙂

Specjalne podziękowania należą się dla pani Sylwia Szlęzak za całą organizację spotkania i opiekę, oraz dla grupy fotograficznej Elizjum – Boch i Baranowski, za użyczenie w zeszłym roku paru cudnych zdjęć, które wciąż budzą zachwyty na kolejnych twarzach.

🐼 Dziękuję również za Wasze wsparcie i pomoc napływające do mnie drogą zrzutek. Ono pozwala mi działać szerzej, i odbywać właśnie takie podróże po Polsce, z krzewieniem leśnej świadomości. Dzieją się one, dzięki Wam. Cały czas można wspierać moją pracę na dwa proste sposoby:

✅
JEDNORAZOWO:
https://pomagam.pl/pomocdlawedrowca

✅
REGULARNIE, co miesiąc:
https://patronite.pl/szeptykniei


Zwłaszcza ten drugi sposób (patronite) pozwala mi działać bardziej regularnie i systemowo.

📚 Moją książkę z opowieściami o przyrodzie w wersji rozszerzonej i skróconej, można zamówić tutaj: https://ridero.eu/pl/books/pamietnik_wedrowca/

Jeszcze raz dziękuję serdecznie wszystkim osobom, przy pomocy których to wszystko mogło się wydarzy
ć 🙏








Dzik jest piękny. Wiersze dla dzieci z kniei.

Dzik jest dziki, piękny, mądry,
Chociaż czasem bywa krnąbrny

I choć ma te ostre kły,
Rzadko kiedy bywa zły,

A kłów głównie tych używa,
Gdy dno lasu przeorywa

Larwy, kłącza i pędraki,
Ulubiony pokarm taki,

Dzik poświęca mnóstwo czasu,
Aby dobro chronić lasu,

Miesza ściółkę, spulchnia glebę,
Miewa taką też potrzebę,

Lubi cały jeszcze potem,
W bagnie się wymazać
Błotem

W mroku się wynurza z Cieni,
Siłę czerpie z głębin Ziemi

Z mocą miękką darń buchtuje,
Smakołyki, wszędzie czuje

Bardzo boi się on ludzi,
W ciszy leśnej nocą budzi,

I człowieka, tak unika,
Gdy go spotka, szybko zmyka

Cieszy wielką się swobodą
I podąża, za przygodą,

Radzi sobie dobrze wszędzie,
I ukochał też żołędzie

Do barłogów gna o świcie,
Aby się uchować skrycie,

Każdy kwiczy, chrumka, chrząka,
Nikt bez celu się nie błąka,

Bo dzik proste zna przyczyny,
Że najlepiej, wśród rodziny,

W legowisku się ułożą,
Ryje obok siebie złożą,

Dobrze tam po prostu mają,
No i bardzo, się kochają 🙂

——————————————–
——————————————–

Oh ten dziki dzik. ” Niedobry i zły”. Zwierzę chyba najbardziej budzące grozę, spośród wszystkich mieszkańców lasu. I mnie straszono złowrogim dzikiem. Znamy wszyscy pewien wiersz. Ale wędrując i włócząc się nocami w kniei czy na polach, ”zaliczyłem” pewnie setki niespodziewanych i wyczatowanych spotkań z dzikową bracią. Niemal zawsze schodziły mi z drogi. Ustępowały. Omijały. Niektóre z czasem, przyzwyczajały i skracały dystans. Nawet i lochy z młodymi – te w opowieściach rozjuszone i śmiertelnie rzekomo niebezpieczne, kiedy tylko miały sposobność, wybierały odwrót. Raz tylko zostałem pognany, gdy sam podszedłem za blisko. I we mnie zaprogramowano na wiele lat strach przed dzikami. ”Bo cię rozszrapie, stratuje, jak będziesz się tak po nocy włóczył. Cóż, kilkanaście lat przewędrowane, i nic takiego się nie stało. Tego mało, że zacząłem wyciągać zgoła odmienne wnioski o tych inteligentnych zwierzakach, niż wkoło się opowiadało. No bo skąd w ogóle wziął się mit złego dzika? Pominę tutaj pewien oczywisty wiersz, który znamy wszyscy. Druga strona medalu, to prześladowania przez człowieka. Nie jest chyba trudno wyobrazić sobie ranne na polowaniu zwierzę, które otoczone przez sforę użerających psów, przerażone i wycieńczone, w ostatnim akcie desperacji szarżowało na swoich prześladowców, aby z resztą nadziei wywinąć nieuchronnemu losowi. Poszarpane kłami psy, poharatani naganiacze, i mit ”wściekłej” bestii żyw. A wystarczyło nie krzywdzić…
Dzik znienawidzony jest przez rolników, bezlitośnie ścigany przez myśliwych, a i w lasach nie zawsze mile widziany. Gdzie zatem ma się podziać?

Dziś dziki zachowują się coraz częściej inaczej. Przychodzą do miast, żerują na śmietnikach, osiedlają w podmiejskich laskach, nie boją ludzi, samochodów, psów. Sprzątają resztki po człowieku. Ze wszechmiar pożyteczne zwierzęta. Zjadacze padliny i ”szkodników”, spulchniacze gleby, siewcy małych drzew. Opowiadają o tym szeroko przyrodnicy, którym dane było znacznie bliżej poznać ich obyczaje i zachowania.W mediach społecznościowych pojawiają się filmy dzików chodzących po plaży, rondzie, śpiących w ogrodzie pod balkonem. Dziś także wiemy, że to rodzinne, inteligentne i uczuciowe, pełne ciekawości zwierzęta. Przykłady z miast, pokazują że dzik, to nie krwiożercza bestia ścigająca wszystko co się rusza, a pragnie jedynie żyć w spokoju, obok nas. Oczywiście, sytuacje dramatyczne się zdarzają. Często nie znamy kontekstu, wydając oceny. Często ludzie nie przestrzegają dystansu, zasad zdrowego rozsądku. Pewne mity nadal pokutują. A my jako społeczeństwo, na pewno nie jesteśmy jeszcze wszyscy gotowi na taką bliskość z dzikimi zwierzętami. Może nasi potomkowie już będą? Może uzdrowią przekazaną przez pokolenia traumę? I temu właśnie służyć ma ten wiersz. Ku zmianie świadomości, ku otwarciu na to co i tak nieuchronnie nadchodzi. Bliskość i zrozumienie, współistnienie, albo wspólna, zbiorowa śmierć. Nie da się bowiem w nieskończoność zabierać zwierzętom terenów do życia, budować, osiedlać, i zaganiać coraz dalej w ostatnie parki i rezerwaty. Gdy staniemy pod ścianą, pojmiemy (oby nie za pózno), że Ziemia to nasz wspólny dom, nie na własność, który współdzielimy z szeregiem potrzebnych i wspaniałych gatunków. Wiersz można kopiować i wykorzystywać, z podaniem autora. Czytać dzieciom w szkołach. Staram się to sam robić, ilekroć zawędrują do placówek moje kroki. Ale Wy także macie dzieci, jesteście rodzicami, może wychowawcami. Przekażcie pociechom rzetelne ciekawostki o pożytecznym dziku. Pokażcie warchlaki. Przedstawcie sytuację jaką żeśmy im zgotowali. A wierzę, że one już zrozumieją…

Mam takie gorące marzenie, aby te zwierzakowe wiersze ( podobnych mam już kilka ) wydać w pięknie ilustrowanej książce dla najmłodszych. Żeby te teksty od małego pracowały w młodych Duszach, i odczarowywały społecznie wiele negatywnych stereotypów na temat niektórych zwierząt. Można mi w tym pomóc 🥰

➡️ Jeśli nie przekazaliście jeszcze 1,5 % od swojego podatku dla Szeptów Kniei, to do końca kwietnia można to zrobić. Te środki będą powoli pracować i gromadzić się w spokoju, leżąc najpierw na subkoncie fundacji ‘’Młodzi Młodym’’, która postanowiła wesprzeć mnie w spełnieniu tego wydawniczego marzenia. Jak to zrobić?

🌿 Napisz we wniosku o przekazanie 1,5% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP), cel szczegółowy:

✅ SZEPTY KNIEI 16364

KRS: 0000270261 (druk pit-37)

DOBRE WIEŚCI!

W naszej grupie Przyjaciele Kniei opublikowałem niedawno premierowo moją autorską BAJKĘ O VITALISIE, którą uważam póki co, za największe dzieło mojego pisarskiego życia. Jest to ballada – proza, w lekkim, wesołym tonie opowiadająca dalsze przygody sławnego lisa, który najpierw został leśnym prezydentem, i którego zwierzaki wygnały z lasu, po ogoleniu mu ogona. W mojej bajce lis trafia po wygnaniu do Wielkopolski, gdzie wykorzystując swój spryt, chytrymi sposobami zabiera się za myśliwych, a swoją szelmowską naturę wykorzystuje aby pomagać żyjącym razem z nim zwierzętom. Co się wyrabiało na tych moich polach…

Kto chce przeczytać taką świeżynkę, albo już czytać ją dziecku, tego do grupy zapraszam po aktywacji patronite na rok, od dyszki wzwyż.

https://patronite.pl/szeptykniei

To drugi ze sposobów w jaki możecie włączać się w działalność Szeptów Kniei i mieć udział w robieniu ze mną leśnego dobra.

Zdjęcie: printerest

Leśne przedszkole. Przyrodnicze wędrówki edukacyjne dla dzieci i rodzin.

Wreszcie! W odpowiedzi na Wasze życzenia, potrzeby i prośby, ruszamy z zajęciami dla dzieciaków!  Tego roku zapraszamy do Krainy Szeptów, prosto do Czeremchowej Puszczy, na lekkie i przyjazne wędrówki rodziny z dziećmi, dostosowane wesołym programem pod edukacyjne potrzeby najmłodszych. Żywa lekcja przyrody w terenie, ze śpiewem ptasim, owadami, śladami, gniazdami, norami – wszystkim co podczas marszu napotkać można, a co będzie wołało o wyjaśnienie. Dzieci to wyjątkowi, ciekawi, i zaangażowani słuchacze, pełni pytań i żądne wiedzy, dlatego uwielbiam przekazywać im swoje opowieści, a potem cieszyć, kiedy same opowiadają, co udało im się odkryć w kniei. Takie wyprawy już się odbywały w minionym i bieżącym roku, co można zobaczyć na załączonych zdjęciach.

P90807-132136

P90807-115046

P90807-123746

Celem warsztatów jest przekazanie najmłodszym podstawowej wiedzy o sprawach lasu, zaznajomienie z gatunkami roślin zwierząt, oraz podlanie ziarenka wrażliwości i troski, wobec dzikich mieszkańców pól i kniei.

CO W PROGRAMIE?

– Wędrówka z lornetkami i przyrodnicze opowieści

– Skakanie po sianie i zjeżdżanie na słomie

– Sztuka uważności: Co żyje wokół nas? Zapoznanie z gatunkami ptaków, owadów i ssaków.

– Miecze świetlne

– Opowieści wędrowca: Czytanie leśnych baśni i wspominki
prawdziwych przygód przewodnika podczas gawędy

– Księga Kniei: Odczytywanie znaków, tropów, i śladów, sztuka tropiciela

– Gry, zabawy, gonitwy, tańce i skakańce

– Muzykowanie i rysowanie

– Pamiątkowe pióra

– Szukanie krasnoludków, elfów i driad 🙂

Podziękowanie to 200 zł od uczestnika. Kwota nie obejmuje noclegu w kwaterze. Gościniec posiada kuchnie dla gości, jest też możliwość zamówienia śniadań, obiadów, kolacji.

Wędrówkę i zajęcia poprowadzi Sebastian Czeremcha – pisarz, wędrowiec, tropiciel i obserwator przyrody. Autor bloga ‘’Szepty Kniei’’, gawęd, wierszy, ballad, opowiadań i książek. Więcej o mnie w zakładce TUTAJ. 

60337814_1306148059541690_229264684245581824_n

60345186_816676132033871_7597015453986193408_n

P00215-154831

LINK do kwatery gościnnej:
http://gosciniecnoclegirokietnica.pl/

Przegląd innych wędrówek, warsztatów, zajęć i spotkań:
https://szeptykniei.wordpress.com/warsztaty-wydarzenia/

Kontakt i zgłoszenia:

czeremcha27@wp.pl

P00314-161350

P90807-124621

P00215-163451

Wakacyjne opowieści. Powitanie lata w szkole.

Bywa, że prosto spod księżyca, z krain zalanych srebrzystą poświatą pól, łąk i lasów, trafiam do szkół i przedszkoli, aby opowiedzieć o swoich kolejnych przygodach. Tak też zdarzyło się tym razem. Buszowałem akurat w najpiękniejszych zakątkach swojej okolicy, celebrując przybierającą już księżycową pełnię, obserwując jelenie, sarny i borsuki, kiedy odezwała się do mnie Ela BUczyńska, utalentowana malarka i dekoratorka mieszkań z Galeria Pozytywna – Piękne obrazy i wnętrza, Elżbieta Buczyńska. Z pytaniem, czy nie odwiedziłbym dzieci z opowieścią w szkole, do której uczęszcza jej córka. Powiem Wam, że w pierwszej chwili nie do końca mi to ‘’pasowało’’ no bo tu księżyc, widoki, mgły, zwierzęta, żal wyrywać się z takiego świata! Ale pojechałem, i jak się okazało, nie żałowałem ani trochę. Mazurska natura ugościła mnie spełnieniem wielu przyrodniczych marzeń, o których nawet już, gdzieś tam zapomniałem, że je posiadam. Pomyślałem też, że początek wakacji i końcówka roku szkolnego, to świetny czas, by o wielu ważnych sprawach opowiedzieć. Za chwilę dzieci ruszą na kolonie, wycieczki, wczasy, może pod namioty i w lasy, a tam na pewno spotkają się z różnymi sytuacjami wkraczając w dojrzewającą lęgowo i rozrodczo przestrzeń zwierząt. Inne będą buszowały po swoich ogrodach i na działkach. Szybko więc ubogaciłem i przystosowałem swoją prezentację o bardziej aktualne na sezon treści. Do szkoły pojechaliśmy rankiem…

64549481_466138347522552_8659450699270062080_n

Tu już wakacyjne pustki. Trochę problemów z zainstalowaniem sprzętu. Więcej niż zwykle. Okazało się, że nie mój laptop nie posiada jakiegoś tam odpowiedniego wejścia, aby połączyć go z tablicą multimedialną. Opcja zastępcza, puścić z drugiego laptopa, ale wtedy nie będzie dzwięku. Improwizacja! Wpadam ostatecznie na taki pomysł – z jednego komputera puszczam prezentację dzięki czemu mamy obraz, a Ela z drugiego klika to samo, i mamy jednocześnie głos.Jakoś udaje się to zgrać.

Pora trafia trochę nie najlepsza. Dzieci są już myślami w domach, bo przecież ostatnia lekcja w tym roku szkolnym. Mimo to, udaje się rozbudzić zainteresowanie. Ale nie to jest aż tak ważne. Zauważyłem jedną ciekawą rzecz. Zawsze, podczas spotkań z ludzmi trafiają się 1-3 osoby, co do których mam wrażenie, że jestem tam specjalnie dla nich. Że tylko do nich przyjechałem. Nie umiem tego wyjaśnić. Tak zdarzyło się podczas Owocowego Festiwalu. Pamiętam jednego pana, który po występie podszedł do mnie i powiedział ‘’Nie wiedziałem po co tu jadę, czułem że muszę. Teraz wiem, że miałem przyjechać do Ciebie’’.
Jedna z dziewczynek zadaje mnóstwo pytań, widać, że bardzo się interesuje wszystkim. Inny chłopak pyta, kiedy znów przyjadę. I wiem, że dla nich głównie tu dziś jestem. Trochę jakby się ‘’spowiadam’’ w tych opowieściach. Dlaczego kiedyś nie przepadałem szczególnie za sarnami? Mówię o swoich ‘’wędrownych zasadach’’ pierwszeństwa dla zwierząt. A z sarnami było tak, że były i trafiają się wszędzie. I często. Nie chcąc im przeszkadzać, musiałem albo czekać w bezruchu, lub mocno nadkładać drogi. Uważałem, że te płochliwe zwierzęta nic ciekawego pokazać nie mogą. Przeczytałem przecież na ich temat wszystko, co można było. Aż pewnego dnia…

64305385_374690860065959_2708286212262592512_n

Byłem świadkiem takiej sceny. Do polnego zagajnika z dwóch stron, zmierzają właśnie sarny. Była to wczesna jesień. Zwierzęta zbliżając się do kępy zadrzewienia, już z daleka się słyszą. Kiedy z szelestem pokonują pas krzaków i trzcin, wreszcie stają naprzeciw siebie. Tu dzieje się… Coś. Co raz na zawsze zmieniło moje podejście do płowych wędrowców. Dwie grupki, z których na przód wychodzą kozioł i koza. Zbliżają się do siebie. Już, już, są ‘’łeb w łeb’’. Chwila wzajemnego wąchania. Ale mam wrażenie, że dobrze się rozpoznają. Wtedy on… Liże jej szyję i przy uchu. Po pyszczku. Ocierają się szyjami, jak dawni przyjaciele, którzy spotkali się po jakimś czasie rozłąki. Zupełnie jak przytulający się na powitanie ludzie! Widzę, jak bardzo oboje się cieszą. Za chwilę krótka gonitwa i kilka bryków w suchej trawie. Radość! Po czym zaczynają wspólnie jeść zielone, razem z resztą stadka. Od tamtej pory zacząłem poświęcać sarnom więcej cichej uwagi, odkrywając jeszcze ciekawsze zachowania. Nie mam wątpliwości, że zwierzęta znają się wzajemnie i potrafią okazywać sobie czułość. Tęsknią, a nawet zakochują się. Są tak podobne do nas…

Odgłosy z kniei, puszczy, pól i łąk. Ptaki i zwierzęta. Przesłuchujemy wiele. Piskliwe zawołania czajek i ”czyrkania” kuropatwy. Dlaczego te niegdyś pospolite ptaki zagrzebują się w śniegu? Zimowe wycia lisów. Pohukiwanie dudka. Przy każdym zwierzęciu jakieś ciekawostki. Czym żywi się piękny dudek i dlaczego lepiej nie próbować szukać jego gniazdka? Wesoło biegająca pliszka siwa – aż taki z niej wyrafinowany i skuteczny łowca owadów? Jakie sztuczki dla własnej obrony stosuje zaskroniec? Kunszt kojącego śpiewu słowika zasiewa ciszę. Wrzaski żurawi nad rozlewiskiem – ożywienie. Co to tak trąbi? Jak najlepiej i gdzie je obserwować? Jakich zasad przestrzegać, by zwierzętom nie przeszkadzać? Dziś kładę nacisk na inne rzeczy. Dlaczego nie należy dotykać i zabierać młodej sarenki, a tylko jak najszybciej się oddalić? Jaką krzywdę zrobiliśmy zwierzętom, gdyby zabrać je ‘’na wychowanie’’? Bo przecież tylko wygląda na porzuconą, a matka jest gdzieś w okolicy i odwiedza ją kilka razy dziennie aby nakarmić, w pierwszych dniach życia. Wkrótce będą przemieszczać się razem. Co to są podloty? Jak ptasi rodzice opiekują się młodymi, które opuszczają gniazdo, nie umiejąc jeszcze w pełni latać? Dlaczego takich ptaków nie wolno zabierać ani ‘’ratować’’? A kiedy pomagać się powinno? Skupiamy się też na specyficznych enklawach natury, jakimi są ogrody, w których też można przecież pomóc różnym zwierzętom na wiele sposobów. Tym samym pomóc sobie, przyrodzie i mieć bardziej kolorowy, brzęczący i ciekawy ogródek. Tak zwane Hotele dla Owadów i ich mieszkańcy rozbudzają zainteresowanie. Czy skorek zwany potocznie szczypawicą może być grozny? Jak zbudować taki domek? Jakich materiałów użyć, aby zapewnić bezpieczne zimowisko konkretnym gatunkom owadów? Komu pomagamy? Kto to jest Złotook? Co będzie najlepsze dla biedronek? W jakich materiałach najlepiej zadomowią się miniaturowe, ‘’udające osę’’ kolibry, czyli bzygi? A gdzie dobrze poczują się pszczoły samotnice i trzmiele? Dlaczego warto pomagać nietoperzom, i zawieszać dla nich budki? Jak one polują, i postrzegają swoje ofiary? Czy prawdziwą jest bzdura, że wplątują się we włosy? Tu mówię, dlaczego tak lubię podczas wędrówek czy czuwania, kiedy nietoperze fruwają wokół mojej głowy. I ile komarów potrafią złowić w ciągu nocy. Jak to możliwe, że włochata ćma ‘’słyszy’’ polującego nietoperza, i jakie stosuje strategie obronne? Upały dają się we znaki nie tylko nam, ssakom i ptakom. Pokazuję jak w bardzo prosty sposób zrobić w ogrodzie poidło dla pszczół, z dowolnej miski i garści keramzytu.

Potem przychodzi czas na moje ulubione bobry. Opowiadam o ich rubasznych zachowaniach, jakie udało mi się podpatrzeć. Ich urok to jedno, lecz ciekawsze jak ten niezwykły architekt pomaga nam oszczędzać wodę i chroni przed skutkami zmian klimatu? Dlaczego nie wolno niszczyć ich tam, które działają jak naturalny filtr? Jak bobry chronią różnorodność biologiczną i pomagają znacznie rzadszym gatunkom zwierząt? Jak ich obecność sprzyja nam wszystkim, a przede wszystkim rolnictwu? Mam mnóstwo zdjęć ze swych okolic, dokumentujących pozytywne działania bobra, które pokazuję.

64988120_471964730217304_4621916729310707712_n
Gawęda o rykowisku jeleni wraz z ich mocarnymi odgłosami, które nagrałem, przenosi w świat pierwotnej puszczy, budzi wspomnienia i dreszcze.

Lisy i wilki. Niespodziana dyskusja o drapieżnikach robi się ciekawa. Wspólnie, po kolei obalamy wiele mitów na temat tych pożytecznych i potrzebnych w naturze zwierząt. Z pomocą przychodzi nauka i jej dane. Bo przecież lis żywi się w głównej mierze gryzoniami. Jest to przewaga w jego diecie, szacowana, zależnie od okresu i dostępności na 70 do 90 kilku %, z wszystkiego pokarmu jaki chwyta. Ciężko oszacować, o ile taka lisia rodzina mieszkająca w stogu, zwiększa rolnikowi wydajność plonów w okolicy. Bo przecież gdyby nie one – dojrzewającym ziarnem zajmą się chętnie myszy i norniki. Zjada też duże ilości padliny oczyszczając lasy i pola, chroniąc nas przed potencjalnymi epidemiami. Złodziej kur? A wilk, który pochwyci owcę z pastwiska? Staram się wyjaśnić motywy działania drapieżników. Jak to jest w świecie przyrody, gdzie od każdego dnia, gdy jesteś wilkiem czy lisem zależy Twoje przetrwanie. A każde zwierzę, gdy tylko może oszczędza siły i zdobywa pożywienie w jak najprostszy sposób. Nie jest świadome, że to czyjaś własność. Posługuję się wtedy takim przykładem. Wyobraz sobie, że idziesz, wędrujesz po lasach, głodny, już nieco zmęczony, niepewny jutra. Nagle – cud. Przed Tobą na ścieżce wyrasta ciepły, parujący, ulubiony posiłek. Pytanie, co robisz jeśli wiesz, że i jutro możesz niczego nie znaleźć – zastanawiasz się czyje to i czy wolno, czy korzystasz z okazji i zjadasz? I wiadomym staje się, że wilk nie czyha na nas ani nasz dobytek – w końcu od blisko 100 lat w europie nie zanotowano przypadku ataku tego zwierzęcia na człowieka. Ma zakodowany paniczny strach przed nami. Wspominam jak to było, kiedy spotkałem je w Kampinosie. Wracam też opowieścią do sprytnego hodowcy drobiu z moich okolic, który za jednym pomysłem rozwiązał problem lisów i jastrzębi łaszących się na jego kury. Postawił drewniany kurnik. Wokół niego, rozpostarł na metalowych prętach jakąś zieloną, gęstą siatkę. W ten sposób jastrząb przestał stanowić problem. Ale co z lisem, który nadal mógł się podkopać? To rozwiązało się jeszcze prościej. Razem z kurkami w tym ogrodzeniu zamieszkał na dzień wiejski piesek, który ptakom nic złego nie robił. A lisa gnał. Pies miał tu sporo przestrzeni dla siebie. Po jednej próbie lis nie odważył się więcej podchodów, wiedząc że stadko cały czas jest pilnowane pod opieką czujnego psa. A człowiek po raz wtóry pokazał, że w pełni zasługuje na miano którym tak ochoczo się tytułuje – Istota Rozumna. I przy odrobinie użycia tych zasobów umysłu, oraz chęci można pokojowo rozwiązać wiele człowieka z przyrodą ‘’spraw spornych’’.

Mazurskie łąki i jeziora przywitały mnie już pierwszego dnia leśną obfitością. Tym więcej jest co opowiadać. Bo przecież to wszystko dzieje się tuż na tyłach domostw moich małych słuchaczy. Ślady łosia na piasku i derkacze skrzypiące w trawach. Jelenie wychodzące na wilgotne łąki. Wystarczy usiąść wieczorem wygodnie na snopku siana… Latające, pocieszne słonki ze swym tajemniczym ‘’chrumkaniem’’. Guniaki czerwczyki, sezonowe chrząszcze brzęczące złowrogo niczym szerszenie. Kormorany i ryby w czystych jeziorach, które można obserwować godzinami. Pójdźki i Puszczyki urągające ciszy po nocach. Oglądamy kilka filmów, użyczonych mi na takie okazje przez znajomego Przyrodnika. Kąpiące się łosie i potyczki jeleni. Baraszkująca kuna. Ptaki pluskające się w sadzawkach. Daniel brykający wiosenną radością życia. Swobodny taniec żurawia, i rodzina dzików mażąca się w błocie. Sójka sadząca dęby. Zwierzęta dobierające się do kamery! Tu znów kolejne wspomnienia letnich i zimowych spotkań z łosiami, dzikami… o tych drugich szczególnie uwielbiam mówić. Bo nie sposób wyrazić jak mądre to zwierzęta, rodzinne i zmienne w charakterach. Swego czasu znałem poszczególne dziki w swojej okolicy, które rozróżniałem po kształcie ciała, zachowaniach i odgłosach. Po dwóch godzinach czas nam kończyć – wreszcie ruszyć i poznawać wszystko to, czego dowiedzieli się na prezentacji. Pożegnanie bardzo miło. Dzieci wręczają mi dyplom z podziękowaniem od nauczycieli i dyrekcji. Ktoś pyta, kiedy znów przyjadę. Jeden z chłopców tak bardzo się zaciekawił. A ja mam nadzieję, że ta ciekawość zakiełkuje i wyda owoce. Może któreś z nich poprosi rodziców o atlas lub przyrodniczą książkę. Może w którymś ogrodzie zawiśnie owadzie schronienie, lub pojawi się najprostsze poidło. A kolejny nieporadny napotkany podlot zostanie z rodzicami, ucząc się pełni ptasiego żywota na wolności.

🐼 Dziękuję bardzo za ten cudowny czas, moim małym cierpliwych słuchaczom, nauczycielom za okazaną pomoc techniczną i możliwość podzielenia się cząstką siebie  A jeśli macie ochotę, abym zajrzał i do Waszej szkoły, śmiało pytać można  Pod koniec września, po rykowisku będę już pełen wrażeń, opowieści i gotów 🐗

64694778_423770964875160_9036887915526881280_n

Dzieci wręczyły mi dyplom z podziękowaniem od nich, Dyrekcji i Nauczycieli. Wyjątkowa pamiątka, już wisi w moim pokoju 🙂

64904222_2443285705902341_3100117349986992128_n

Opowieści ze świata zwierząt. Wizyta w szkole.

Bywa, że mój dzień rozpoczyna się jeszcze nocą dnia poprzedniego. Nowe zaproszenie, do kolejnej szkoły 📗 😍 O godzinie 23 wyruszam ze swej miejscowości do Poznania, gdzie oczekuję prawie 3 godziny na nocny pociąg do Warszawy. Stamtąd mam już tylko kawałek do stacji w Sulejówku, skąd trafiam do maleńkiej szkoły podstawowej w miejscowości Chobot, przy nieocenionym wparciu pani Wika Węglińska – to ona wypatrzyła Szepty Kniei na facebooku i zorganizowała całe spotkanie. Jej dzieci uczą się właśnie tutaj. Jest po ósmej rano. Udało się zdążyć. Trwają jeszcze lekcje, więc mam trochę czasu aby zainstalować się na spokojnie ze sprzętem no i pogawędzić z Nauczycielami o tym, co w lesie piszczy. Przyjęty jestem tak radośnie i ciepło, co w głębi bardzo mnie wzrusza. Nie czuję zmęczenia ani trochę. Napój energetyzujący (fuj) okazuje się być niepotrzebny. Nie wiadomo skąd, aktywują się niezmierzone pokłady ożywienia i energii. Nie miałem pojęcia, że istnieją we mnie. Po dzwonku przybywają dzieci. Chwila zamieszania, ale i ciekawość, uśmiechy. Witamy się. Wreszcie mogę zaczynać…

48382013_2159980990921001_5417037629612883968_n

– Dzisiaj przeniesiemy się w tajemny świat lasów, łąk, pól, bagien i zagajników. Zapoznamy się z odgłosami zwierząt tam żyjących, nauczymy rozpoznawać niektóre ptasie głosy, dowiemy jak żyją, co je cieszy, bawi, a czego się boją, oraz jak je poznawać i obserwować tak, aby nie przeszkadzać im w codziennym życiu.

Zaczynamy od prezentacji – pokazu slajdów z głosami i obrazkami. Przy każdym z nich robię przerwę, wtrącając opowieści i ciekawostki z pamięci, których przychodzi do mnie wtedy mnóstwo. Bo i z każdym pokazanym zwierzęciem wiążą się osobiste historie, przeżyte podczas godzin wędrówek i czuwania w leśnym świecie. Najbardziej intryguje, kiedy opowiadam jak byłem blisko – sarny, lisa, łosia czy dzika. Jak to możliwe? Żebym sam to wiedział… Po prostu ufają i przyzwyczajają się. A przy odrobinie znajomości ich ścieżek i zwyczajów, można wtopić się tak, że podobne spotkania staną się ‘’zwyczajną’’ częścią każdego spaceru. Dzieci od początku mają mnóstwo pytań i swoich opowiastek, dostrzegam nieraz i po dwie łapki uniesione w napiętym oczekiwaniu, ze wzrokiem utkwionym we mnie. Chobot to mała miejscowość położona blisko lasu wśród pól. Plączą się tutaj zające, bażanty, sarny, lisy i dziki, które to dzieci znają i kojarzą już z własnych obserwacji. Staram się przedstawiać zwierzęta tak, jak sam je postrzegam. Jako istoty ciekawskie, wesołe, inteligentne, skore do zabaw i psot. I tutaj też jest co opowiadać. Bo mało kto wie, że sarny okazują sobie czułość i potrafią dokazywać na polach zupełnie jak małe psiaki. Mało tego, rozpoznają się osobiście, po cechach dla nas niewidocznych. Narastająca ciekawość, rodzi burzę mózgów, bo każde chce coś od siebie opowiedzieć lub zapytać. Na szczęście mam wsparcie nauczycieli, którzy wiedzą co robić w takich sytuacjach i umieją utrzymać ciszę  Wypływają kolejne informacje i ciekawostki.

Dlaczego dziki kąpią się bagnie i oblepiają błotem? W jakim celu ocierają o drzewa, używając ich jak szczotek? Jak naśladować pisk sarniej kozy? Kiedy najlepiej obserwować zimowe lisie gody, oraz dlaczego niesłusznie oskarża się rudzielca o wyjadanie zajęcy? Bo przecież w diecie lisa dominują małe gryzonie, a zając potrafi biegać z prędkością 70 km na godzinę, lis maksymalnie do 50 – nie ma więc szans w takim pościgu. Wracam też wtedy pamięcią do obserwowanych polowań lisich, kiedy zające dosłownie płatały figle, skradającym się lisim głodomorom. Gdzie najlepiej podglądać w Polsce żubry? Jak żyje chmara jeleni, oraz ‘’kim jest’’ licówka? Skąd się wzięły u nas daniele i bażanty? Które ptaki trąbią na powitanie słońca? Jak to jest, że sarny ‘’znają się’’ z żurawiami i żerują wspólnie o poranku na łące? Na co i jak poluje ryś? Ta mała, śliczna łasica – aż taki z niej ‘’rozbójnik’’, plądrujący tunele nornic? Jakie sztuczki stosują czajki dla ochrony gniazd i piskląt? Dlaczego słowiki śpiewają nocą? Gdzie możemy spotkać bąka? Nie mogło też zabraknąć kawałka o mych ukochanych bobrach. Tu dzieci oglądają na zdjęciach z moich okolic; tamy, rozlewiska i przepływy stworzone przez te pracowite zwierzątka. Tłumaczę jak działania bobrowych robotników pomagają nam oszczędzać i oczyszczać wodę, jak dzięki temu chronimy jej zasoby i oszczędza nam to bolesnych skutków zmian klimatycznych. Przy stróżkach i rozlewach uwieczniłem ogrom zwierzęcych tropów, jakie pojawiły się, kiedy tylko bobry osiedliły się zmieniając okolicę na dobre. ‘’Bobre’’  Dzieci więc widzą na własne oczy, w jaki sposób praca tych wodnych grubasków przyciąga do nowej ostoi zwierzęcych osadników, którzy korzystają z niedostępności podmokłego terenu i nowych kąpielisk, oraz zarastającej roślinności. A przecież nie tylko one – wraz z bobrowymi stawami do nowego świata zawitają kaczki i ptaki brodzące, ryby, oraz ogrom innych maleńkich stworzeń. Dowiadują się też, dlaczego krótkowzroczny, nieświadomy człowiek oskarża te pożyteczne zwierzęta o ‘’szkody’’ oraz jak prosto można im zaradzić, nie krzywdząc przy tym nikogo.

48273033_584148632039810_8238738934432006144_n

Teraz zaglądamy na chwilę do nocnego świata zwierząt, w czasie szelestów, chrobotów, księżyca i mgieł. Wtedy dzieci dowiadują się dlaczego nietoperze to takie pożyteczne zwierzęta, jak chronią nas przed komarami, i w jaki sposób można im pomóc. Sympatyczne pyszczki gacków budzą u większości uśmiech, choć przewinął się w obrazku też jakiś nocek i mroczek. Gacki wybrałem celowo – jako jedne z niewielu są znane i kojarzone z nazwy dość powszechnie. Są przy tym wielce urocze  🦇 Opowiadam o moich nocnych spotkaniach z dzikami, te budzą niejaki podziw i kolejne pytania. Krótka gawęda o ciekawskich sowach na ściernisku, które podlatują obejrzeć nieznanego wędrowca. Choć czasu mamy dziś bez limitu, ‘’wszystkiego’’ opowiedzieć nie jestem w stanie. Cieszę się, że zapamiętają choć pójdźkę, płomykówkę, i puszczyka. Te, które spotkać można najłatwiej.

Kuna akrobatka.

Wędrując pewnego razu skrajem lasu, dziwny szmer przykuł moją uwagę. Rozglądam się wszędzie – nic. Znowu. Dostrzegam, że z sosny osypują się rude fragmenty kory. Czyżby drzewo zapraszało do gawędy z sobą? Spoglądam wyżej i dostrzegam sprawcę całego zamieszania – z góry spogląda na mnie ciekawski łepek młodej kuny. Jest zaskoczona chyba równie jak ja – spotkać to przecież nocne zwierzę, tak odkryte w ciągu dnia? Przyglądamy się sobie długo, długo. Ja ani drgnę przez cały czas. Wiem, już, że zwierzęta taka postawa zarówno intryguje jak i uspokaja. Ona wygląda, to z tej, to z drugiej. Wreszcie zaczyna się wspinać. Ale jak lekko! Widać, że to dla niej nie pierwszyzna. Teraz mierzy wzrokiem do kolejnego drzewa, i jak z procy wykonuje śmiały, odległy skok na kolejną sosnę. Gałąz ugina się sprężynują delikatnie. Jak ona tak potrafi! Zupełnie swobodnie, bez strachu, trafia dokładnie tam gdzie zamierzy. I tak po kolejnych drzewach oddala się ode mnie ‘’drogą powietrzną’’ pozostawiając w radości i niejako osłupieniu. A jak to było, kiedy zając bronił się przed myszołowem, skacząc odważnie na natrętnego drapieżnika? Uff! Opowiadanie obserwacji z pamięci idzie mi coraz lepiej.

Teraz pora na pozostałe zdjęcia i kilka filmów, które budzą równie wiele entuzjazmu. Na nich dzieci mogą zobaczyć jak zwierzęta zachowują się w swoim środowisku naturalnie oraz niemal dotknąć, kiedy zwierzaki w ujęciach trącają pyskiem wypatrzoną kamerę. Widzą też, że nie zmyślałem niczego – na przechwyconych ujęciach dostrzec można jak zwierzęta bawią się z sobą, rozpoznać kolejne gatunki ptaków i dowiedzieć następnych ciekawostek. W jaki sposób sójka sadzi dęby? Jak strażniczka lasu ostrzega inne zwierzęta? Dlaczego daniele kopią dołki? Jak kukułka podrzuca jajka, i jak jej pisklę poczyna sobie w obcym gnieździe? Dlaczego małe ptaszki zwykle nie rozpoznają pomyłki – podrzutka? Czemu kozły saren szczekają tak ochryple? Jak odróżnić myszołowa od jastrzębia? Na co zwrócić uwagę, szukając w polu tropów zwierząt i czyj do kogo należy? Dlaczego żurawie tańczą? Całe to bogactwo, zebrane w pamięci, wspomnieniach i z przeczytanych książek – tak się cieszę, że mogę się tym podzielić. Czas wreszcie na pytania…

– Od kiedy pan tak obserwuje i podgląda, no i dlaczego?

I to pytanie szczególnie mnie porusza. Patrzę na roziskrzone buzie i przeglądam się w ich twarzach. Widzę dawnego siebie – tak samo zafascynowanego i urzeczonego tym światem. Choć już wtedy zaczytanego w książkach na ten temat. Najpierw była ‘’faza’’ na większe ssaki, potem ptaki i nietoperze. Jakiś czas na płazy i gady – zaczytywałem się w książkach o żabach, ropuchach, jaszczurkach i wężach. Motyle, ćmy, owady, nieco roślin i łąki. A teraz drzewa. Choć tyle jeszcze przede mną do odkrycia, i nie jestem w stanie zmagazynować wszystkiego w pamięci. Dlaczego? No bo kocham… Odkąd pamiętam, widok zwierząt w naturze, powodował we mnie postępującą ciekawość, radość i szczęście, nawet jeśli widziane były tylko na chwilę. Z czasem cotygodniowe spacery z rodzicami i wypady na grzyby nie wystarczyły już aby zaspokoić moją ciekawość. Zacząłem wędrować sam, coraz częściej, dalej, dłużej i odważniej. A pośród swoich zwierząt, uczestnicząc w ich świecie i życiu, czuję się szczęśliwy. Uwielbiam być blisko nich, niewidoczny, zaakceptowany, i co najważniejsze – obdarowany chwilami i obserwacjami, którymi mogę się z kimś podzielić. To wszystko sprawia mi nieopisaną uciechę.

48233970_384536975619823_6338408556710068224_n

Pytań jest ogrom, widzę mnóstwo łapek w górze machających do mnie, i teraz dopiero zaczyna się prawdziwa burza mózgów. Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Dobrze, że panie wychowawczynie są w stanie zapanować  Czy nie boję się chodzić nocą? Jak blisko nagrywałem ryki jeleni na rykowisku? Dlaczego kuropatwy zakopują się w śniegu? Gdzie w Polsce żyją chomiki? Jakie zwierzęta możemy spotkać w niedalekim tutaj Kampinosie? Wspominam zdarzenie, kiedy sarna zasnęła mi pod czatownią i musiałem 2 godziny czekać, aż łaskawie przeniesie się gdzie indziej. Jest zdjęcie maleństwa. Przy okazji znów o nietoperzu mieszkającym w konstrukcji, który swoim cowieczornym chrobotem, przyzwyczaił żerujące zwierzęta do lekkiego hałasu, dzięki czemu mogłem poruszać się w środku swobodniej. Ktoś opowiada o jeleniu, który wpadł pod auto. Poruszamy temat przejść dla zwierząt przy autostradach, oraz pozostajemy w zgodzie i wyrozumiałości, że to człowiek zajmuje zwierzętom coraz to nowe i kolejne tereny do życia, a one po prostu szukają tylko spokojnego miejsca dla siebie… A to my jesteśmy w ich świecie gośćmi, żyjemy na jednej planecie wspólnie, a ze swą przewagą w rozumie, winni im jesteśmy zrozumienie, szacunek i opiekę.

Dudek, zimorodek, wilga, żołna, – jak wielkie bogactwo kolorowych, cudownych ptaków kryje nasza Polska? Ktoś pyta, czy widziałem w życiu zielonego dzięcioła. Oczywiście! Dzięcioł zielony i zielonosiwy, bardzo podobne do siebie ptaszki. I już rozmawiamy o ich zwyczajach. Czy miałem w życiu jakieś zwierzęta? Pewnie! Było tak, że towarzyszyły mi długo. Pięć papug, chomiki, myszki, pies, trzy akwaria, kanarek, miniaturowe żabki afrykańskie – karliki szponiaste… Nie wiadomo, kiedy mijają ponad dwie godziny, a tematów wypływa tyle, że nie sięgam do wszystkiego pamięcią. Pora nam kończyć Dzieciaki obstępują wokół mnie, krzycząc gromkie DZIĘKUJEEEEMYYY, którego dźwięk pozostanie w sercu na długo. Po wszystkim, kiedy większość opuściła już salę, podchodzi jeden z chłopców i pyta, gdzie może przeczytać moje wiersze i opowieści. Pamiętam go – dużo się wygłupiał i zadawał mnóstwo pytań. Teraz z radością mówię mu, gdzie można odnaleźć szeptowego bloga, pozostając w uśmiechu że coś się w młodej duszy zapisało 

48275142_1970042039697635_6505712681238921216_n

A osobne gawędy rozgadały się jeszcze wraz z nauczycielami i dyrekcją, którzy okazali się być równie wdzięcznymi rozmówcami i słuchaczami. I znów kolejne zaproszenia zostały ofiarowane, gdzie tym razem opowiem już o drzewach, ich energiach i przekazach, zabiorę do pobliskiego parku na zapoznanie i tulenie Drzewnych Przyjaciół  🌳 Szczególne podziękowania składam dla pani Wika Węglińska, która zarezonowała z Szeptowymi opowieściami, zainicjowała i zorganizowała całe spotkanie. Niech Wam wszystkim las w najlepszych chwilach darzy.

Po ponad dobie aktywności, nie czuję się zbytnio zmęczony i nawet nie od razu kładę spać. Dusza cieszy się tak, że pewnie pojechałaby w tej samej chwili i 500 km gdziekolwiek, aby dzielić się jeszcze i jeszcze. Nie zna ograniczeń ciała. Układam ją wraz z sobą, do urywanego snu. Jej reakcja szepcze po prostu; TO jest TO  

W podziękowaniu za ten czas, z życzeniami Wszystkiego Leśnego dla moich małych i dużych słuchaczy  💚 💙

48428268_2247195328937858_7439187994407337984_n