Zjawy listopada. W śnie okruchów życia

Słońce wskrzesza mary. Budzi okruchy zgasłego życia. U progu listopada chmary wirujących much, roje owadów i przemykające ważki wyglądają nierzeczywiście – jak widziadła ze snów. Polne aleje, dróżki, drożynki. Czym byłyby bez rosnących tam drzew? Ich piękno odbija się w zachodach słońca. Ospałe liście, którym lada podmuch dodaje wigoru, gonią się w powietrzu jak dokazujące motyle. Jesienne motyle. Wystarczy kilkanaście kroków w pole, aby zanurzyć się w kawałku innego świata. Czas upływa. Przypomina o tym chłód przekłuwający przez puch rękawiczek. Wieczorne spektakle, choć żywe czerwienią, nie trwają długo. Purpura syci się doskonałością, i odbija barwy przemian – rubin dojrzałych jabłoni, dzikiej róży i głogowych koralików.



Cisza gęstnieje razem z narastającym zimnem. Wnikają w nią okrzyki lecących gęsi. Rozdzierają ciszę na strzępki. Tam w górze, para bucha z rozwartych dziobów, a mięśnie pracują w rozgrzewce. Są ich setki. Łańcuchy skrzydeł, sznury ornamentów i klucze, płyną na południe. Otulają obecnością. To prawdziwi wędrowcy. Ich przenikające głosy nie milkną do pózna.

Zmierzch syci się strachem. Pochłania kolory. Zamyka na życie. ‘’Nie jesteś tu sam’’ – zda się przypomnieć mijany kruk na rozdrożu. Ostatnie promienie czerwieni, złocą prządze pajęczych nici, ścielących się nisko nad ziemią. Jak dywan utkany z kołyszącej energii. Po polach snują się sarny – płowi pielgrzymi pustki. Ich dalekie sylwetki majaczą na połaciach rzepaku. I choć oczy Twoje chłoną bezmiar przestrzeni – nigdy nie jesteś tu sam…

______________________________________
______________________________________

WAŻNE WIEŚCI:

Praca Wędrowca – Czatownika pochłania ogrom czasu. Chwile, które nasycają Duszę i umożliwiają spisanie tych słów, to niekiedy cały dzień wędrownych włóczęg, a potem równie długo przy komputerze, aby opowieść napisać. Umieszczenie ich na blogu (najpierw lądują na FB), to kolejny czas ofiarowany Czytelnikowi. A nie jestem jedynie wirtualnym bytem, potrzebuję na co dzień zatroszczyć się o swoje zdrowie, wygospodarować środki na dojazdy w Polskę by móc opowiadać o przyrodzie w szkołach, ogarnąć żywieniową codzienność, podjąć druk kolejnych książek, rozwijać działania i przesłanie bloga w materii. Działania związane z blogiem, nie zawsze przynoszą owocne efekty w finansach. Mówiąc prosto, jest on całkowicie darmowy, a ja nie pobieram pensji za jego prowadzenie, wędrowanie, pisanie. Twoje niewielkie wsparcie, może być jednorazowym podziękowaniem za dobre chwile spędzone przy tym wpisie, lub przyjąć formę strategicznej, długofalowej i wydajnej pomocy dzięki którym możemy zrobić dla lasu, natury, ludzi, zwierząt, więcej! Poniżej kilka sposobów jak to zrobić:

REGULARNIE:
https://patronite.pl/szeptykniei


JEDNORAZOWO:

https://pomagam.pl/pomocdlawedrowca

PRZEZ PAYPALL (dla tych co zza granicy)
czeremcha27@wp.pl

BEZPOŚREDNIO na konto:
PKO Bank Polski 72 1020 4027 0000 1602 1428 4709

Z serca dziękuję za każdy dar, który pomaga mi zrobić więcej, docierać dalej, utrzymać to miejsce w sieci i dzielić słowami tych opowieści.

Topola szara – Siostra Wieków. Kasztanowiec – Ciepło Serca. Przesłanie drzew i ptaków dla Beaty.

Tam gdzie górskie szczyty,
Grzbiet wznoszą daleki
Układają dni senne,
Zmęczone powieki

I grań marszczy czoło,
W dal bystro spogląda
Z apetytem na życie,
Tak spraw swych dogląda

Jodeł pasmo w pół się kłania,
Słów tak wiele do oddania

Bo te jodły wiedzą skrycie
Jak prowadzić Cię przez życie

Kasztanowiec ciepłem wita
Wgłębia w serce,
Z niego czyta

I powiedzieć chce on miękko
Że podziwia drogę wielką

Szlak się zmienia, wiedzie, kluczy
Za nim łopot skrzydeł kruczych

Ptak co przysiadł, na Topoli
On poddaje się Twej woli

Lecz na chwilę tylko siada
Bo znów zmiany zapowiada

Gdzieś za mgłami, nad wodami
Los Twój wiedzie, z rybitwami

I czubatą ona zwana
Już tak rzadko, spotykana

Alarm ptasi się podnosi
Czy Cię trzeba jeszcze prosić

Abyś poszła tam gdzie widzisz,
Czegoś lękasz? Czy się wstydzisz

Marszczą myśli się na korze
Jeszcze jeden brat pomoże

Świerkiem on przez ludzi zwany
Zawsze stawi, gdy wezwany

A nad lasem ktoś szybuje
Widzi dokąd Ty wędrujesz

Przewodniczka w Ptasiej Księdze
Woła Cię ku sobie prędzej

Ruda kania, w świerku siada
Słuchaj co Ci opowiada:

– Nie jest sztuką cel namierzyć,
Ale to, by sobie wierzyć
I dopiero go spróbować’’

Kiwa bystro kani głowa,
Duch jej siądzie na ramieniu

By pilnować już, w spełnieniu ❤

Witaj Beato. Twoje drzewa i ptaki pokazały się od razu, choć zaczekać chciały, a zapleść w przestrzeni wspólny wiersz. Wieści są dość chaotyczne i nie uszeregowane, przeplatają się garściami, dlatego najlepiej po prostu po kolei przyjrzeć temu, co wiersz zapisał i wskazuje.

🌲 JODŁA – MARZENIA O SZCZYTACH 🌲

Zwykle jodła stoi za osobami ambitnymi, śmiałymi, pewnymi siebie, patrzącymi daleko poza horyzonty. Takimi, które zawsze są gotowe na zmianę życiowego scenariusza, nieco upartymi. Jodeł pokazało się wiele, i wychodzi że będzie to Twoje ‘’ładujące’’ Drzewo Mocy. Z którym wiele spraw można wyprostować, ułagodzić. Pokazuje się też konflikt z kimś w rodzinie, nie wiem czy o życiowe interesy, a może rodowy prestiż. Jodły to jednostki bardzo samodzielne i wytrwałe w dążeniach. Umiejące sobie radzić. Ale i one wiedzą, że współpraca przynosi korzyść. W świecie drzew tak jak w ludzkim – zdarzają się takie sytuacje, kiedy porozumieć i współpracować się nie da. Przykładem mogą być drzewa tak mocno doświadczone przez okoliczności otoczenia, życia, tak bardzo zawiedzione i zamknięte na pomoc, że ich towarzysze odpuszczają pozostawiając takiego osobnika ‘’na pastwę’’. Aby samemu przerobił swoje lekcje, lub i nie. Czasem warto i w ludzkich relacjach tak zrobić…
Wygląda na to, że dawne ambitne marzenia zostały czymś przykryte, choć nadal z nadzieją spoglądasz na sposób ich dokonania. Być może zostały porzucone poprzez różne życiowe zakręty. Jednak widać przy Tobie tyle bystrych i zaradnych ptaków, że wciąż działania pozostają możliwe.

🌳 KASZTANOWIEC – CIEPŁO SERCA 🌳

Bardzo uśmiecham się do tego Kasztana, który przychodzi jako opiekun i pocieszyciel. Pokazał jak otula korzeniami Twoje serce i sięga w jego głąb, docierając do Twoich wrodzonych pokładów wrażliwości i dobroci. Mruczał wtedy z zadowoleniem, bo było dobrze mu ogrzać się w Twoim cieple. Wcale nie są tak bardzo zakopane, jak mogłoby się wydawać. Jesteś osobą stanowczą, niekiedy surową, wymagającą od siebie i innych. Może momentami za bardzo. Lubisz mieć wpływ na dziejące się rzeczy i pozostawać sprawcza. Podejmowanie nawet trudnych decyzji, to Twój atut. Wielu osobom już pomogłaś w ten sposób, kiedy oni nie byli pewni siebie ani swoich działań. Wtedy Beata widzi, bystro i trafnie doradza. Jakkolwiek często w sposób niedelikatny, przez co z dobrych rad skorzystają nieliczni. Jednak docieranie przez szorstkość, to Twój skuteczny sposób. Może jednak warto połączyć to z Kasztanową wyrozumiałością? Gdy drzewa nam radzą, zwykle nie forsują swojego zdania. One akceptują nasze wybory i drogę, pozostając dość chłodnymi obserwatorami. Mój Krzesimir powiedział mi kiedyś ‘’Jak byś nie wybrał, tak będzie dla Ciebie dobrze’’. Zszokowało mnie to, ale zrozumiałem że nie zawsze są istotne wymarzone okoliczności, detale, forma naszej drogi. Wszędzie będzie jakiś rozwój. Kasztanowiec to Twoje Drzewo Opiekuńcze i sprawdzi się zawsze w stanach potrzeby ukojenia, wyciszenia, skupieniu na wewnętrznej radości z tego co cieszyło kiedyś lub teraz jest. Widzę Waszą piękną, troskliwą przyjazn, pełną wzajemnego zrozumienia i wzruszeń. Koniecznie zapoznaj się z rodem kasztanów przez któreś z drzew.

🧚‍♀️ KRUK – GOŚĆ ZZA ŚWIATÓW 🧚‍♀️

Trudno chyba o ptaka bardziej owianego tajemnicą i przesłaniami w legendach niż kruk. Ptak na którym ciążą zabobony, jednocześnie tytan ptasiego intelektu, który jest w stanie się nauczyć nawet rozwiązywać zadania matematyczne. Jest to potężny patron szamanów, znachorek, mistyków, wiedzm i czarodziejów. Dawniej, kiedy pola bitew zasnuwały się kurzem zwycięstw i porażek, zjawiały się stada kruków. Często śledziły już przemieszczające się armie, czując że lada moment zbiorą swoje żniwa. Dla mnie kruk to symbol zwycięstwa właśnie, pokonania wroga, jego bezsiły, kiedy ciało jest już szarpane i rozrywane do kości. Taki wróg nie wstanie. Ale. Kruk pokazuje mi obecność zmarłej osoby z Twojej rodziny, która jest przy Tobie często lub ciągle. Ona ma do zrealizowania jakiś cel. Jej energia trochę Cię trzyma, powstrzymuje. Świadomość / projekcja tej osoby dotąd nie pogodziła się z czymś utraconym tutaj, a na Tobie próbuje ‘’wymusić’’ taką ścieżkę, aby zrealizować swój cel. Możliwe że już doświadczyłaś w życiu działania tej obecności, lub to podejrzewałaś. To na szczęście nie jest jakiś duży problem, i można to będzie uwolnić poprzez pracę z rodem. Choć o kruku mógłbym napisać Ci na kilka stron, pokazał się on tylko na moment, niespodzianie, i chodziło tylko o tą informację.

‘’Na dachu świata, kruki przysiadły
Czarni lordowie, w piór pelerynie
Ostatnie kości zbielałe objadły,
Stróżują tutejszej krainie’’

~ Szepty Kniei, Ballada Bagienna

🐥 RYBITWA CZUBATA – PODRÓŻ DO ŚWIATA 🐥

Ptak wędrowny wielkości mewy, związany z rzekami, wybrzeżami, wyspami, który pokazuje się jako towarzyszka Twojej Duszy. Bardzo charakterystyczna, z powodu czarnej ‘’grzywy’’ zachodzącej aż na tył głowy. Głos tej rybitwy jest ostry, chropawy, choć delikatny w tonie. Powinnaś bardzo przyjrzeć się jej życiu, aby wynieść z ptasiego żywota coś dla siebie. Może nawet letnia wyprawa z lornetką w celu ich obserwacji. Rybitwa to precyzyjny łowca, patrolujący sunące powierzchnie rzek, i błyskawicznie atakujący, gdy tylko zobaczy swój cel – rybkę. Z jednej strony może się to wydawać pochopnym działanie, bo przecież w życiu tak nie robimy – zwykle starannie planujemy, analizujemy, tworzymy strategie, poruszamy się ostrożnie. Jednak rybitwa wie, że skoro cel nagle znalazł się przed nią, to warto zanurkować, bo taka okazja może się już nie powtórzyć. Rybitwa czubata to wszechstronny ptak, zamieszkujący wszystkie kontynenty od stref równikowych, po chłodne obszary Szwecji. Wszędzie jej dobrze, gdzie woda, rzeczne wyspy i skaliste klify. Dawniej jej jaja były zbierane przez ludzi i sprzedawane po cenie kurzych. Choć w koloniach rybitw wybuchają czasem sprzeczki, to doskonale wiedzą one jak pracować zespołowo. Gdy do wysiadujących ptaków zbliży się intruz, cała masa podrywa się solidarnie, zagłuszając szumem skrzydeł i odgłosami brzmienie fal, a nawet ludzki krzyk. Wróg zostaje oszołomiony, a następnie… spryskany deszczem ptasich odchodów 😮 Rybitwy gnieżdżą się ciasno, bardzo blisko siebie i nawet duże ptaki drapieżne nie lubią ryzykować tutaj ataku, obawiając się rybitwowego piekła. Kolonie są zakładane na rzadko porośniętych wyspach, wydmach, piaszczystych łachach rzek. Pisklęta pozostają w gnieździe przez 2 dni i są trudne do wypatrzenia, skulone nie różnią od kolorowych rzecznych kamieni. Łączą się w grupki z innymi pisklętami i spacerują oddalając się coraz dalej, tworząc swoiste, wędrujące przedszkole. Mimo różnic niedostrzegalnych ludzkim okiem, rodzice jakoś rozpoznają swoje maleństwa i karmią tylko je. Czego uczy nas rybitwa? Tego, że w każdym zakątku świata możemy odnaleźć własne plemię i liczyć na pomoc. Że czasem warto trzymać się miejsc, które dają nam to, czego wgłębi potrzebujemy, ale też nie ograniczać – podróżować i szukać kolejnych.

✅ Mocne strony: Zaradność, wigor, czujność, upór, działanie, swoboda, silna wola, precyzja, wytrwałość, strategia.

🖤 Ciemne: Zawiść, zazdrość, porywczość, krzyk.

🌿 TOPOLA SZARA – SIOSTRA WIEKÓW 🌿

Topola przychodzi do siebie jako Starsza Siostra, taka co wesprze, doradzi, wysłucha, zaopiekuje się, lub poprowadzi. Są to drzewa stanowcze, dostojne i dumne, zarazem bardzo przyjacielskie ludziom, lecz by zdobyć ich sympatię trzeba się wykazać nie lada kurtuazją. Topole widzą nas bardzo dokładnie i przenikliwie, nic się przed nimi nie ukryje. Bardzo ‘’smakuje im’’ ludzka energia, i to jedne z tych niewielu drzew które nie robią niczego pobieżnie, nie głaszczą tylko po głowie, a prowadzą przez procesy głębokich transformacji. Pracując z Topolami oddajemy im swoje balasty, negatywne energie, którą z kolei one się żywią i zmieniają jej walory puszczając oczyszczoną do świata. Są drzewami szczególnie ważnymi w miastach, na obrzeżach polnych dróg i w przeróżnych zakątkach, a to dlatego że szybko rosną, pochłaniając ogromne ilości ludzkich zanieczyszczeń. Tak jak oczyszczają na poziomie duchowym, tak równie sprawnie w materii. Szybki przyrost powoduje, że już w ciągu pół pokolenia możemy się cieszyć dużym, dorodnym drzewem. Jest też odporna, i choć jej żywiołem są zalewane doliny rzek, to doskonale radzi sobie w miastach, i przy drogach. To już jednak ostatki – jeszcze kilka lat, a majestatyczne, dające cień i osłonę od wiatru przy drogach topole, będą szarym wspomnieniem…
Krzyk podnoszą alergicy (do których sam należę), ale zawsze się dziwię, że tym samym ludziom nie przeszkadzają już spaliny, smog i dym, nie postulują wycinania kominów na dachach czy zatykania rur wydechowych aut, z których wydzieliny w dłuższej perspektywie powodują znacznie cięższe ‘’dolegliwości’’. A Topola pomaga przecież i tutaj, ofiarując wzrost z szumiących kojąco liści, czyste, rześkie powietrze. Ich pączki, zjadane świeże lub ususzone mają silne właściwości przeciwzapalne i łagodzące bóle, wspierające drogi moczowe.

🦅 KANIA RUDA – ŚNIĄCY LATAWIEC 🦅

Oto główny ptak – przewodnik Twojej Duszy. Kanię nie jest spotkać tak łatwo jak myszołowa, bo to nieliczny ptak lęgowy, zamieszkujący mozaikowe tereny na obrzeżach lasów, stawów, rzek, jezior, w krajobrazie półrolniczym. Występuje głównie na zachodzie kraju. Przylatująca kania niesie informacje o tym, jak walczyć o swoje. Jest ona bowiem ptakiem agresywnym, intensywnie przepędzającym pozostałe gatunki drapieżne. Jej żywot, to gra pozorów. Z jednej strony unosi się ‘’sennie’’ szybuje z gracją i leniwie, aby za chwilę zamienić się w groznego wojownika. Można to interpretować dwojako. Albo potrzebujesz zawalczyć o swoje, lub robisz to zbyt dosadnie, raniąc przy tym innych. Kania żywi się wszystkim i niczym nie pogardzi, zjada gryzonie, krety, jaszczurki, owady. Bywa, że plądruje lęgi innych ptaków. Jednak nie rozpatrywałbym jej pierzastej doniosłości negatywnie. Kania to piękny ptak o wspaniałym upierzeniu, czarujący i zachwycający, jeśli tylko poświęcić mu większą chwilę. Kania nie boi się próbować nowych rzeczy, choć ma swoje ulubione strategie polowania, to czasem wybiera też padlinę, lub podejmuje ataki w locie. Przyjmuje wyzwania i modyfikuje plany. Często przejmuje gniazda po myszołowach i krukach. Dorosłe kanie przynoszą młodym pokarm z odległości nawet ponad 10km. Podczas budowy gniazda, obserwowano jak potrafiły ‘’rozebrać’’ stracha na wróble. Lubują się w ‘’szmatkach’’, i kawałkach tkanin, którymi wyścieła swoje gniazdo. Umie korzystać z obecności człowieka – bywa, że pokarm zdobywa na śmietnikach i wysypiskach. Kanie potrafią też kraść – zarówno całe gniazda innych ptaków unosząc je w powietrze razem z pisklętami… Jak i kurczęta z gospodarstwa. Średniowieczem, bywały w miastach tak oswojone, że jadały z ręki. To ptak wędrowny, który zimuje na zachodzie europy. W powabnym, zwiewnym locie tokowym, kania wygląda jakby unosił ją wiatr. Niczym senne marzenie

✅ Dobre, mocne strony: Asertywność, odwaga, chwytanie okazji, przebojowość, ciekawość świata, elegancja, wytrwałość, szybkość reakcji i podejmowania decyzji, strategia, brawura, zaradność, dostosowanie do okoliczności.

🖤 Ciemne: Konformizm, wybuchowość, agresja, zawłaszczanie przestrzeni i własności, brak zdrowych granic.

🌲 ŚWIERK – ODPOCZYNEK DUSZY 🌲

Świerki, dostojni, milczący, trudni w dialogu, bezkompromisowi i również ukazujący szczerą prawdę o nas. Bywają wytrwałymi, szczerymi przyjaciółmi. Świerki to takie ‘’Anteny Stwórcy’’ i trochę ostatnia deska ratunku, dla tych którzy zagubili duszę w tym świecie. Pomagają ją ‘’ściągnąć’’ z powrotem do człowieka. Na powrót się odnaleźć, zintegrować. Również przepracować swoje cienie, w tym są wybitne. Świerk przychodzi jako Drzewo Wskazujące. Pokazujesz się pod nim jako Istota zmęczona, trochę stargana i strudzona życiem. To wybrzmiało w początku wiersza słowami, ‘’zmęczone powieki – zmarszczone czoło’’. Było trochę w życiu zmagań, często narzuconych z zewnątrz przez formy ‘’energooifnormacyjne’’ zwane programami świadomości zbiorowej. Nie wiem co to było, ale wiem że Dusza nie chciała tego robić i jest jej przykro ‘’że musiała’’. Może to uczucie do Ciebie dociera czasami i nie umiałaś go umiejscowić. Można przeprosić Duszę, zabrać ją do świerków, poprosić je o pomoc. Obiecać, że będziesz zwracać uwagę na jej subtelne sygnały. W każdym razie… Ona chce teraz odpocząć od spraw świata, domu, rodziny, a pobyć z Tobą. Zapytaj ją jak się czuje, i czego pragnie. Co możesz dla nie zrobić, lub co ona chciałaby doświadczyć ❤ Odpowiedzi się zjawią. Przeznaczaj jeden dzień w tygodniu dla Duszy, robiąc coś co sprawia Wam radość. To tylko wskazówki i podpowiedzi, nie szczegółowe wytyczne. Każdy znajdzie swój sposób.

I odpocznę ja pod Drzewem
Po błękitnym, rześkim niebem
I przeproszę Ciebie Duszo,
Że musiałam siebie zmuszać

Twarz wystawię swą ku słońcu
I poczuje, że ja w końcu
Z Tobą więzi odbuduję
Twe uśmiechy w sobie czuję

Igły świerka, ślad na korze
On do Ciebie mi pomoże

Drogę znaleźć, i marzenia
Szepty Twoje, przejawienia

Świerków krąg się zakołysze
Odnajdziemy, własną Ciszę.

Oto Twoja świerkowa modlitwa przywołania Duszy. Możesz ją wypowiedzieć na głos, gdy już będziesz pod drzewami ❤

🌲 Drzewo Mocy: Jodła Górska
🌳 Wspierające: Topola Szara
🍂 Wskazujące: Świerk pospolity
🍁 Opiekuńcze: Kasztanowiec

🦩 Ptaki Pieśni Duszy: Kania Ruda, Rybitwa Czubata, Kruk

🧙‍♂️ Wychodzi na to, że wracam do pisania przesłań! Wszystko stało się niespodzianie, po prostu pewnego dnia zobaczyłem na koncie środki z dopiskiem ‘’zamówienie przesłania od drzew mocy i ptaków dusz’’. W pierwszej chwili byłem zaskoczony, no bo przecież ‘’od roku prawie nie spisuję przesłań’’. No tak, przecież na blogu jednak cały czas widnieje taka opcja. Ale poczułem, że tutaj ma ono być, jest potrzebne, a słowa przyjdą. Przyjąłem je więc i spokojnie czekałem, na spacerach pytając trochę drzew o wieści dla mojej klientki. Jest to przykład ”przesłania łączonego” które zawiera wieści od Ptaków i Drzew.

Nic jednak nie zastąpi osobistego spotkania i indywidualnej nauki słuchania drzew w kniei, tak więc szczególnie serdecznie zapraszam Was na wiosenne warsztaty dendroterapii, na których będę dzielił się znów swoją wiedzą, grał relaksujące koncerty, a i pieśni Drzew Mocy proszą się już by zabrzmieć 😮 Wydarzenie ruszyło i nazywa się KRĄG WĘDROWCÓW POD DRZEWAMI MOCY. Najbardziej spełniony będę, gdy sami będziecie potrafili wsłuchać się w szepty lasu, aby rozpoznać płynące zeń dla Was wskazówki. Szczegółowe wiadomości o warsztatach znajdziesz tutaj:

https://szeptykniei.wordpress.com/2019/01/14/przytulanie-drzew-podroz-do-zrodla-istnienia/

PODZIĘKOWANIA ( FRAGMENT maila od klientki, po odbiorze treści )

Otworzyłam tekst z bijącym sercem. Po przeczytaniu pierwszych stron rozkleiłam się….Przecież to cała Ja…Przeczytałam tekst do końca i musiałam na kilka dni nie wracać do przesłania. Tak, jak napisałeś: „niech słowa popracują”. Potem, po jakimś czasie, usiadłam do lektury ponownie, już spokojniejsza i delektująca się każdym słowem. Tak naprawdę wszystko to wiem o sobie i cieszę się, że Drzewa i ptaki to przekazały w Przesłaniu. To cudowne mieć tyle wsparcia ze strony Drzew i Ptaków. Dużym zaskoczeniem dla mnie był fragment o Kruku i obecności zmarłej osoby z rodu, która jest przy mnie. Chyba nie do końca byłam tego świadoma. Po raz kolejny czytając Przesłanie uśmiechnęłam się i łzy napłynęły mi do oczu przy fragmencie o Kasztanowcu. Ale me Serce radośnie zadrgało! Świerk-Odpoczynek Duszy…od dłuższego czasu w moim życiu pojawiają się sytuacje, gdzie temat Duszy jest mocno zaakcentowany (książki, filmy na YT). Dzieje się tak, bo tego szukam…Sercem. I nawet w rozmowach często używam stwierdzenia: teraz jest czas dla mnie (czytaj: dla mnie i mojej Dusz). Czyli robię to, co sprawia mi radość! Przynajmniej staram się jak tylko mogę;) Krzątanina domowa, rodzinna, to już daleki plan. Dzieci odchowane, więc dużo więcej jest czasu dla siebie;)Marzenia…i tę kwestię poruszyły Drzewa i Ptaki. Napisałeś: „Jednak widać przy Tobie tyle bystrych i zaradnych ptaków, że wciąż działania pozostają możliwe.” , więc jeszcze bardziej uśmiecham się do mych marzeń 🙂 Dziękuję z całego Serca!

Dziękuję serdecznie Beacie za tą podróż z ptakami i drzewami, oraz wybudzenie z zimowego snu ❤ ❤

Przesłania DRZEW MOCY i PTAKÓW DUSZ są formą duchowego wglądu w osobowość za zgodą zamawiającego przekaz i mogą pełnić rolę podpowiedzi, wskazówek oraz wsparcia w drodze życiowej. Jeśli chcesz odebrać dla siebie swój wiersz i wieści, poznać swoje Drzewa Mocy i ptasich opiekunów, odezwij się na maila:

czeremcha27@wp.pl





Pierwiośnie pod Księżycowym Lasem

Wieczór sączy się czerwonym nurtem leniwie. Przecieka nad polem niosąc zapowiedz chłodu. Przede mną rozciąga się widok na przekopaną dziczymi ryjami łąkę, która z tej perspektywy wydaje się być jednym wielkim buchtowiskiem. Krecie kopce sterczą jak małe wulkany w chaosie tego spustoszenia, a ja wiem, że ta trawa nie z takich zgliszcz odrośnie. Jak się zazieleni, nie będzie śladu. Ależ się tu dzieje! Siedzę pod samym lasem, opierając swoje plecy, o pień krzepkiego dębu. On niezbyt…lubi ludzi. Odczułem to już w zeszłym roku. Powodu nietrudno się domyślić, jeśli spojrzeć na okrągłe, jeszcze nie zalane twardzielą blizny, po ścince dolnych grubych konarów. Przykro go ktoś urządził. Bezmyślnie. Dziś on kłuje mnie na powitanie, ale ja negocjuję. Tłumaczę, że nie wszyscy my tacy. Obdarzam współczuciem i najlepszymi życzeniami. Uspokaja się nieco, co jakiś czas dudniąc gniewnie korzeniami od spodu, w utyskiwaniu na swą dolę. Czuje się to przez stopy. Ale mogę już tu siedzieć. Zrobiło się neutralnie, łagodniej. Dopóki jest jasno, staram się po prostu olbrzymowi opowiadać nieco, z dziejącej się tu baśni… Spójrz Mocarzu! Poczuj, co tu się wydarza.

fd64807da33b66abc75fabb0b6f34c04

Na łące podskakuje kruk. Jakby się bawił, dokazywał. Wylądował, mimo że musiał mnie widzieć. A to ostrożne ptaki. Słyszę, że jest ich tu więcej. Odzywają się od jakiegoś czasu. Wsłuchując się, odkrywam. To nie jest takie sobie bezmyślne krakanie. Tu ton wyższy, zaraz inny, ostrzejszy, a czasem aż śpiewne miauknięcie. Bynajmniej nie myszołowa. Ptaki rozmawiają ze sobą! Dusza słyszy. Ciekawe o czym? Podobno kruki potrafią rozpoznać się po głosie nawet po kilkunastu latach rozłąki. Albo po sposobie lotu, z daleka, w powietrzu. Nawet w tym swoim charczącym języku nadają sobie imiona, po których rozpoznają się wołając. To czas kruczych toków. I kiedy łąkowy gość wzbija się do lotu, nadciąga szum zwiastujący kolejnych. Trzech. Przelatują nisko, zataczając nade mną krąg. Ciekawskie ptaszyska. Słońce zaszło już za horyzont, zostawiając świat z poświatą dawnego blasku. W oddali wierzchem pola maszerują sarny. Ich czarne sylwetki odcinają się wyraznie. Za chwilę księżycowy mrok podejmie się spisywania nowych zwierzęcych opowieści… A tu ptasie życie dzieje się w najlepsze. Odzywaja się żurawie. Ale najbardziej zaskakują melodyjne piski czajek. Wcześnie przyleciały. Jak radzą sobie z mrozem?

W majestacie ostatniej czerwieni zachodu, nadciągają rozległe klucze gęsi zbożowych. Najpierw ‘’straż’’ – kilka osobników leci i krzyczy, za nim pozostałe, rozciągnięte formacje. Lecą równie nisko, wiosłując powietrze nieustannymi ruchami poczciwych skrzydeł. I tak żeglują. Wiosenni krzykacze. Zawsze się zastanawiam, jak one potrafią nie pogubić się po ciemku, bo często nocą też latają. Widoczne głos wystarcza. Na pobliskim stawie, kaczki alarmują jak wściekłe. Cały wieczór nie mogą się uspokoić. Co tam się dzieje? Normalnie takie niespokojne nawoływania, świadczą albo o przeszkadzającym dziku, albo penetrującym szuwary, lisie. Być może… Świat powoli okrywa się srebrem, gdy nadciąga księżycowy pielgrzym z zaklęciem poświaty. A one nadal latają. Poświsty skrzydeł. Ruch. Prują powietrze jak strzały. Tamte ze stawu nawołują. Normalnie kakofonia…Kaczkofonia. I wtedy jeden odgłos, powoduje, że robię się nad wyraz zaskoczony i czujny. Niesie się wirujący i nieco fletowy. Powtarza się. Słucham zdumiony. Bo to nie jest ‘’byle jaka’’ kaczka. To Świstun. Taka trochę kacza legenda, którą widziało niewielu, bo jego liczebność ocenia się na kilkanaście gniazdujących par, na cały kraj… Ale nie mogę się mylić. Nie ma też o tej porze roku ptaka, który mógłby naśladować ten głos. Co innego latem. Ale nie 17 lutego. Stawek też nie wyróżnia się niczym szczególnym. Cóż za szczęście! Mimo, że nie widziałem, to mogę dopisać prawdziwy ptasi unikat do zasłyszanej listy. Tylko…jak to logicznie wytłumaczyć? Jak się tu znalazł? Bardzo nikła szansa. A jednak! W domu sprawdzam jeszcze z nagraniem, co usłyszałem. To na pewno był Świstun.

P90217-163218

Dąb wreszcie zasnął. Ziemna wibracja zanikła. Może znużyło go moje ciche paplanie. Mam nadzieję, że jakoś mu pomogłem. Z drzewami, jak z człowiekiem. Bywa, że rozmowa i obecność działa cuda. Też potrafią się zagubić. Zimno wręcz gryzie, i tak powoli łapię się, że wybrałem najgorsze miejsce z możliwych, jeśli chodzi o komfort termiczny. Zaniżenie terenu ściąga chyba chłód z całej okolicy i kumuluje do potęgi. Robi się sennie, białawo…Co tutaj wyprawiają mgły… Najpierw nieśmiały język wynurza się z lasu, ale w ciągu kilkunastu sekund gęstnieje na całości tak, że przesłania mi cały widok. Po kilku chwilach rozpraszają się, jakby trącone niewidocznym dotykiem. Wraca normalna widoczność. Zjawisko powtarza się jak żywe, niemal pulsem. Ziemia oddycha. Księżyc czaruje. Wyciąga zimno, wodę i chłód, zesłaną podczas zimowych miesięcy… Co za taniec. Odwracam się i spoglądam na las za plecami. Sosnowe pnie sterczą wpoły zanurzone w mglistym jedwabiu, oplątane jak prześcieradłem. Druga połowa wznosi się majestatycznie na tle kryształowego nieba, już wolna od zasłony, za to udekorowana lampionami pojedynczych gwiazd. Za nimi, jak patron i kreator tego całego cudu, zagląda śmiały księżyc. Widać go bardzo dobrze. Boże, jak tu pięknie… Dziękuję… Chwilę zastanawiam się, co na taki widok rzekliby moi Księżycowi Wędrowcy, a kto odważyłby się wstąpić kawałek w tak zaczarowaną przestrzeń lasu… Czasem wydaje się, że tam w oddali ktoś stoi i na Ciebie czeka. Gest czyni zaproszenia, chwiejną ręką. Zjawa czasów minionych, lub ułuda, psota mglistej magii. Rozwiewa się niespodzianie, jakby jej nigdy nie było.

landscape-1550698068862-5262

Kaczki nadal niespokojne, choć nieco ciszej. Kawałek dalej z lasu wybiega sarna, skacze przez mgły. Chyba chciała jak najszybciej znaleźć się poza zasięgiem macek wilgoci. Rzeczywiście, na polu zwalnia i przystaje. A mnie rozprasza narastający szmer nieznanego, skradającego się po listowiu. Słyszę, że czmera skrajem lasu. A jeśli tak, trafi na mnie. Na razie nic nie widać. Jeszcze. Chwila spokojnego napięcia. Coś małego. Jest! Szare. Ale o tej porze wszystko jest szare lub bure. Poczyna sobie niemrawo, kręcąc się bez przekonania po krecich kopcach i jakby niepewnym będąc kierunku. Ucieszony, rozpoznaję nocnego gościa. To jenot. Taki trochę puchaty ziemny piesek, bardzo sprytny i ciekawski. Lezie i kołysze się nieco na boki. Mało znany zwierz. Bardzo lubię jenoty, mimo, że są gatunkiem inwazyjnym, potencjalnie szkodliwym. Wnoszą taki powiew tajemnicy, nie będąc tak widoczne ani łatwe do spotkania jak lisy. Zbliżając się do mego stanowiska, zwierzak musiał coś choćby intuicyjnie wyczuć, bo omija mnie nieznacznym łukiem. Nadciągnął od strony stawu…

I wszystko stało się jasne. To pełnia tajemniczych jenotów… Jego tak bały się kaczki.

Termos gorącej herbaty ratuje sytuację podczas następnych godzin oczekiwania. Jękliwie zawodziła Pójdzka, polny strach pól, ostatni widok przed śmiercią mysią. A czarny zwierz nie nadchodził.

noch-les-ozero-kamyshi-derevya

Kiedy hobbit i elfy ruszają tam i z powrotem

Oczywiście, poszli do lasu  To główny punkt każdego spotkania. A KAŻDE z nich jest dla mnie wyjątkowe. I niesamowicie jest poznać osobę, dla której już dwa razy spisywało się przesłanie Drzew Mocy. W spokojnej, szumiącej przestrzeni leśnej wszelkie sprawy stają się prostsze, a od drzewnych przyjaciół napływają wieści, wskazówki, podpowiedzi. Ich energia łagodzi, otula i wypełnia harmonią bieg zdarzeń. Ze ‘’zdumieniem’’ podziwiamy wspaniałe energetyczne widowisko, kiedy drzewa, na każdą wzmiankę o nich reagują gromkim szumem, witając wędrowców swojego świata. Jakby wyczuwały, kiedy opowiada się o ich życiu z miłością i wzruszeniem. Wiatr wyczynia dziś niesamowite pląsy, a korony bujają w rytm oddechu żywiołu. Nozdrza atakowane paletą sosnowych aromatów, grzybowych zapachów wraz z lekką nutą zgnilizny. Początek jesiennego misterium. Opowiadam o tym co widzę, słyszę odczuwam, o tym co jeszcze się tu może zdarzy na przestrzeni lat. Księga lasu dziś zapisana jest wspomnieniami kilku ostatnich dni. Zaczynam nieśmiało ją odczytywać…

42549017_162727584662438_6079878764173459456_n

Tu, na piaszczystej polance łoś gawędzi o swej wycieczce w czasie minionych dwóch dni. Jego ślady są jeszcze odciśnięte wyraznie, choć brzegi zdążyły się już osypać, a kontur lekko rozmyć. Poprzedniej nocy padało. A nie było ich jeszcze przed dwoma dniami, zatem starsze być nie mogą. Gdyby panowała sucha, bezwietrzna pogoda, odczytanie tej wskazówki z określeniem czasu, nie byłoby takie łatwe. Kawałek dalej napotykamy na pojedynczy trop sarny, a jeszcze dalej młodego dzika. Wreszcie zwierzęta zaczęły tędy chodzić. Na pniakach wysyp grzybków, nieznanej mi nazwy. Na pewno to nie opieńki.

Pierwsza to taka dla mnie wyprawa. Bardzo odmienna. Bo towarzyszy mi Mama z Dzieckiem. W pewnym momencie już milknę i podziwiam w duszy, jak małe elfowe dziecię uśmiecha się do drzew, coś do nich woła, macha rączkami, pokazuje nam palcami jakieś magiczne rzeczy, które tylko ona widzi. Amelka to niesamowity nauczyciel. Na co dzień egzystuję z dala od dzieci, więc z tym bardziej radosnym zdumieniem chłonę jej beztroski uśmiech i błogie szczęście wymalowane na rumianej buzi. Każde spotkanie jest wyjątkowe, i nie przestanę żartować z tego, że ‘’kto tu komu bardziej pomaga’’  Dziś jestem zdumiony i wzruszony, mogąc podziwiać zauroczony dziecięcy wszechświat. A w nim wszystko może być powodem do uśmiechu i zabawy. Patyk, czy gałązka, lecący listek, kawałek kory, ptasi pisk, czy rozszumiane radością drzewa. Oj, widzę, jak wiele jeszcze ‘’muszę’’ przyswoić wieści, jeśli chodzi o odczuwanie szczęścia jako takiego. Długo będę pamięcią wracał do tej lekcji 

Gdzieś w głębi tego boru, wzrosły nie wiadomo skąd dzikie jabłonie. Ta imieniem Joanna, objawia moją ulubioną dzięciołową tajemnicę. Kiedy stajemy przed nią, Amelka odnajduje nowe szczęście w podnoszeniu malutkich żółtych jabłuszek. Ja, z miną przechery pytam, a co tu jeszcze jest ciekawego do odkrycia? O czym opowiada nam ta jabłonka?

Pod samym pniem, nagromadziła się hałda rozprutych szyszek. Za pierwszym razem od razu przykuły moją uwagę. Skąd się wzięły i co tu robią z dala od sosnowych rodzicielek? Odpowiedz sfruwa na skrzydłach dzięcioła pstrego – wielkiego. Ten ma zwyczaj wtykania szyszkowej zdobyczy w chropawą korę niektórych drzew, i tak zimą zdobywa pokarm, wydobywając kaloryczne nasiona. Wyżej na jabłonnym pniu, widać drobne szczeliny i dziury, powstałe podczas dzięciolich biesiad. Chciałbym go kiedyś zobaczyć przy takiej robocie.

42624686_232480660953334_982347419612086272_n

Na sosnowym uroczysku, drzewa piszczałkami suchotu nucą rzewną piosenkę jesieni. Zawodzą jękami, tęskniąc chyba za dawną chwałą dzikich ostoi. Tu robimy postój. Na szczycie kopca nadal widnieją ślady łosia – zwierz zagląda tu niestrudzenie odkąd odkryłem to miejsce.Dziecię cieszy się i zjada owocowe coś tam. W drodze powrotnej zasypia bezwładnie kamieniem, otulone szeptami drzewnych braci i kołysanką sikorzych zawołań. Co jakiś czas błogo uśmiecha się i coś sobie mruczy. Widać, że mała dusza również jest ”u siebie”. Do końca na zmianę niesiemy ją. Patrolujący kruk, ochryple zwiastuje zbliżające się pożegnanie. I dopiero po dotarciu do domu zaczyna na dobre padać. Zamówiona u wszechświata pogoda, zaopiekowała się nami, dbając o swobodną przestrzeń dla tego zielonego procesu 

42619673_733081173710950_8117199898350190592_n