A grobla oddycha, wspomina i słucha
I z mgieł historie, wyplata do ucha
O czaplich czuwaniach, okrzykach i łupach
Czubatym perkozie, pisklęcych naukach
O piórach zgubionych, i chwilach ostatnich
Szczęśliwych rodzinach
I gnieździe dostatnim
Bezpiecznych szuwarach,
Sitowia gęstwinach
Biegusach i brodźcach
Pośpiechu przyczynach
O krzyżówkach, cyrankach i małych łyskach
Nurogęsiach, berniklach, księżyca błyskach
Wodnikach, zielonkach, i batalionach
Czajkach, sieweczkach, i ślepowronach
Wspomni żurawia, słonkę, kulika
Kokoszkę, kropiatkę, jednego szlamnika
Gościła trzcinniczka, wodniczkę, łozówkę
Brzęczkę, świerszczaka, jaskółkę brzegówkę
W gawędzie przywoła, i zimorodka
Co wodne zwierciadło, przecina od środka
O gęsich wędrówkach coś jeszcze opowie
Bielikach, sokołach, rybackim połowie
O szarych łodziach, co rankiem na stawy
Pływały w oparach, i ludzkie to sprawy
O karpiach i linach, szczupakach i płoci
Okoniach, uklejach, kropelkach wilgoci
O błotach, mieliznach, wędkarskich stanicach
Pomostach z kłód starych, zaświatów granicach
Mieszkają na grobli, i duchy zgubione
Strzygi, topielce, dusze stracone
Gdy mrok się skrada, i cień jest już blisko
Wychodzą na spacer, to ich uroczysko
Zatrzymaj się wtedy, gdy wzrok już zawodzi
Kiedy powietrze, nagle się schłodzi
Coś zaszeleści, poskrobie, wyszepta
I dreszcz na plecach, krok za nim drepta
Ręce wyciągnij, skłoń gospodarzom (!)
A może rozminiesz, z budzącą zjaw twarzą
Pochyla się wierzba, pamięta to wszystko…
Nad lustrem wody, przysiadła tak nisko
I w grobli
Szumiące modlitwy
pogrąża
Ostatnio mnie ciągnie nad zbiorniki wodne, najlepiej duże i z wyspami. Małe też. Szukam na mapach ‘’z góry’’ i dojeżdżam rowerem. Może to i pora aby nadrobić własne zaległości w rozpoznawaniu niektórych ptaków wodno – błotnych? No i odkryłem, raj! Jakieś 15 km od mojego domu, wypatrzyłem wielkie, rozległe, tajemnicze, nieokreślone zbiorniki wodne. Oznaczone były jako stawy hodowlane Gospodarstwa Rybackiego. W pierwszej chwili odpuszczam ‘’bo za daleko’’, żeby tam co dzień jeździć i wracać, jak i gospodarstwo rybackie skojarzyło mi się z czymś starannie uporządkowanym, z małą dozą dzikości. Ale któregoś słonecznego dnia się wybrałem.
Jadąc od strony miejscowości Nieczajna, zjeżdża się z góry, a oczom okazuje się widok na wodną krainę aż po horyzonty. Coś wspaniałego. Poczułem się, jakbym nagle wylądował na Mazurach. I taka perła, tuż obok, przez tyle lat? Byłem tu już kiedyś, tylko nocą kiedy panowały gęste mgły. Pamiętam krzyki tysięcy gęsi które polatywały w tej szarości, a ich głosy nie cichły do brzasku. Teraz mogę podziwiać jak tu bajkowo. Wita mnie tablica informacyjna, że jest to ‘’rejon ornitologiczny i Ostoja Ptaków. Czytam i gęba się cieszy, i niedowierza. A piszą, że można tu zaobserwować prawie wszystkie gatunki polskich kaczek. Już dojrzałym latem zaczyna się ruch na jesienne przeloty – pojawiają się siewki, biegusy, czajki, brodzce, kuliki, kwokacze, sieweczki, rycyki, gęsi zbożowe i białoczelne. Nie do wiary! Ponoć regularnie poluje tu para bielików i zdarzają sokoły wędrowne. Zatrzymują stada łabędzi – czarnodziobych i krzykliwych! Kręci mi się w głowie. Ze szczęścia. Piszą dalej: ‘’Zalatują tu też kazarki rdzawe, drzemliki (ptaki drapieżne), a ornitologiczną atrakcją są bernikle obrożne i białolice, oraz białe gęsi – śnieżyce. O pospolitościach takich jak kokoszki wodne, łyski, bąki, zielonki, perkozy, czy kropiatki, tablica nawet nie wspomina. Uhhh, uff, oddech człowieku, to Twój szczęśliwy dzień. Masz lornetkę i orzechy w plecaku, i dwa termosy. Ajajaj, co za przygoda! Mają to być największe kompleksy stawowe w Wielkopolsce.
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/rferefe.jpg)
Okala je rzeka. Z dwóch stron. Wciąż ta sama – Samica. Jakby otulała sączącymi się ramionami, całe to ptasie i zwierzęce bogactwo. Myślę sobie – jak to możliwe, że właścicielem takich przyrodniczych dóbr jest tylko jeden człowiek? Dlaczego tak jest? Ale Matka Ziemia musi być mu wdzięczna, za to że umożliwia spokojny żywot milionom istnień. I nie wiem czy wejść. Tu tablica ‘’teren prywatny wstęp zabroniony’’ a obok, że to szlak turystyczny, rejon ptasi i kraina do zwiedzania, tak bym to odebrał. A co tam, wejdę…
Nad głową polatują mewy. Ich ciekawskie spojrzenia odwzajemniam w lornetce. Prowadzi dość przyjemna droga, trudna dla składaka, choć idealna na pieszo. Stawy można spokojnie obejść i podziwiać w punktach dostępu to co lata lub pływa. Wliczając postoje na obserwacje, może tu spłynąć jak struga, cały spełniony dzień… Zachwyt mój nie trwa długo. Z przeciwnej strony nadjeżdża samochód z przyczepką, w którego osobie okazuje się być sam właściciel obiektu. Rozmowa dość niemiło i niemrawo, co zrozumiałe, w końcu jestem intruzem na czyimś terenie. Mówię że dopiero co przyjechałem, jestem tu po raz pierwszy i nie wiedziałem, bo tu tablica taka, obok inna. Pan mówi, że to gmina sobie postawiła i że należy zapytać w budynkach jak się chce tu wejść, o to głównie się rozchodzi. Generalnie wydaje się być zniesmaczony, powiada że ornitolodzy zostawiają mu śmieci, i z żoną wynosili po 2 worki, i dlatego teraz tak mniej chętnie tutaj kogokolwiek wpuszczają. Nie chce mi się w to wierzyć, ale to nie jest dobry moment do takiej polemiki. Więc ja dalej z uśmiechem że mam tylko lornetkę i żadnych śmieci nie będzie, ale i rezygnacją wypisaną na twarzy, bo jednak mnie stąd wyprasza. Smutna i rozczarowana gęba wędrowca musiała jednak coś zdziałać, bo na końcu powiada mi, że mogę pobuszować skoro już przyjechałem. Ja obiecuję pytać za każdym razem i bardzo dziękuję… To jednak dobry dzień!
W Polsce takie stawy hodowlane są znane ornitologom. Zator, Milicz, groble, legendy parującego świtem uroku i żywy skansen najrzadszych gatunków. Dlatego ogromnie cieszę się na to odkrycie, bo odtąd mogę zabierać Was na ‘’wypasione’’ obserwacje ptasich rzadkości, i nawet włócząc się po polach wokół tych zbiorników, można zobaczyć wiele. Usadzić na polu ze statywem i większą lornetką z widokiem na rozlewiska, obserwować żerujące kaczki niemal wszystkich gatunków występujących w Polsce :O Ja spotkałem też ślady obecności bobrów i śpiącego dzika tuż przy brzegu w szuwarach. Pomyśleć jak bezpiecznie czuło się tam zwierzę, jeśli na wypoczynek wybrało miejsce tuż obok bitej drogi, z otwartym dostępem. Miejscowość nazywa się Objezierze. Adekwatnie. Wioska wydaje się średnio zaludniona, mimo to na zbiornikach ani na polach tego pięknego dnia nie spotykam żywej duszy, nawet spacerowicza z psem. Dziwię się bardzo, jak to możliwe że nikt nie chce podziwiać takich skarbów, sycić duszy pięknem, cieszyć z ptasich chwil? Ludzie tu mieszkający widzą te stawy z okien niewysokich bloków, mogą obserwować przelatujące ptaki… Mieszkać w takim miejscu… Petarda.
Osobnym konstruktem okazują się być stare tamy, śluzy, i zastawki zarówno na rzece jak i w stawach. Fascynujące budowle. Jasnym stało się, dlaczego w Samicy obecnie prawie nie ma ryb, choć starzy mieszkańcy wspominali o takim bogactwie nawet w polnych rowach, a na samej rzeczce zastawiali ongiś sidła na węgorze. Urokiem zieją groble, przekopane i zryte przez dziki, z widokiem na ostoje tych zwierząt. Zdaję sobie sprawę, że w bardziej mokrych latach, to wszystko musi być zalane. Drzewa, głównie wierzby piękne i rozłożyste, nie napotykam widoków przycinek lub okaleczeń. Też mogą spokojnie tu trwać.
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/156109247_3895723737163353_7871844734661176596_nfveee.jpg)
Podczas mojego krótkiego buszowania wypatrzyłem szmaragdowego zimorodka pędzącego nad lustrem rzeki, białe czaple, i jakieś kaczki z ciemnymi głowami, których nazwy nie udało mi się ustalić, odleciały za szybko. Dzień kończy się jak w marzeniu. Stoję na grobli pomiędzy zbiornikami i sączę gorącą ziołową herbatę, a nade mną krążą setki gęsi, które zapadają w toni na nocleg. Podobno potrafi ich przebywać nawet 10 tysięcy! Chłód chwyta tęgi i wstają zimne opary nad zwierciadłem, a przecież czeka tu jeszcze noc pełna plusków, chlapań, nieznanych zawołań, odgłosów…A maj, kiedy to wszystko zacznie śpiewać i przyleci ‘’drobnica’’ z zimowisk? Dawno nie wróciłem z wyprawy tak leśnie nasycony ❤
DRUGI DZIEŃ WĘDROWNY
Grobla. Tu ptaki nie milkną nigdy. Przed zachodem słońca, zaczyna się wieczorny ruch na stawach. Kołują, krążą, wołają, lądują, wypływają z szuwarów po całym dniu skrycia. Rozległa toń wzywa bogactwem darów. Ryby, glony, owady, przestrzeń – pokarm. Dziś topiel jest gładka, niewzruszona. Drobne fale wzniecają co i raz lądujące stada gągołów.
Pomyśleć, co będzie działo się tu w maju, kiedy wszystkie bąki, trzcinniczki, łozówki, wodniki, kropiatki, kaczki…
Miejsce to skarbnica piór ptasich. Darte kępy i oskuby co kawałek. Zupełnie jakby ktoś rozpruł poduszkę. To resztki po biesiadach większych ptaków drapieżnych i polujących ssakach. Na rozlewisku skrada się lis. Nieruchome spojrzenia siwych czapli okalają go ignorancją. Pomiędzy szczudłami ich nóg przewijają się pomniejsze kaczki. Zero reakcji na lisa. Niezwykłe obserwować taką koherencję i swojską znajomość, jakby ptaki dobrze wiedziały, kiedy trzeba reagować. W końcu czapla to też drapieżnik.
Szybki podrzut lornetki na nowych ‘’przelotników’’ wznieca dygot niedowierzania. Haczykowate zakończenie dzioba i smukła, torpedowata sylwetka. Lecą jakże inaczej, w kilka sztuk, szybko. To nurogęsi! O rety. Tutaj spełnię chyba wszystkie dawne ornitologiczne marzenia. Odkrywanie. Nie znam tu dróg, skrótów ani ścieżek. Do widocznej na łące czatowni trzeba przeskoczyć przez rów. Chwila wahania. Jeszcze tak niedawno moje kości… Od jakiegoś czasu są cicho. Rozpęd i hop! Nie wpadam. Jest. Trzeba będzie jeszcze tak samo wrócić, byle przed zapadnięciem ciemności. Dziki które pozostawiły moc śladów po swych harcach, w obliczu rowów i dołów wypełnionych szlamem wydają się być najmniejszym zmartwieniem. Grobla, jak stanica wspomnień i oblubienica zarazem. Niesie pamięć wylewów rzeki, bezgłos łódek szarych rybaków, krzykliwe zlotowiska, puch piór, opary złudzeń.
Białe czaple szybują lekko i dostojnie tuż ponad trzcinami, przypominają wielkie płatki dmuchawców. Ongiś, rzadki był to ptak…
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/bgfff.jpg)
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/p10309-173244bgff.jpg)
Wracam kiedy jest już ciemno, choć horyzont pomalowany pastelową czerwienią. Ledwo co widać, składak podskakuje i hałasuje na wyboistej dróżce. I wtedy je dostrzegam. Czarne plamy, wkomponowane w szarość odleglej łąki. Jakieś zwierzęta. Zeskok na nogi z jazdy i… czekanie. Wataha kieruje się wprost na mnie. Odgradza nas wąski rów z wodą, ale co to dla dzika? Lornetka pokazuje silne, wyrośnięte osobniki. Jak tu ‘’cicho’’. Przypominają mi się czasy dzieciństwa, kiedy podobnie dzicze rodziny wylegały po zmierzchu na pobliskie pola, nieopodal domu. Obserwuję jak przemykają się skrajem rowu. Już nie trzeba lornetki. Nagle znalazły się tak blisko. Trzymam rękę poniżej twarzy zastygłą i nieruchomą. Zaczyna boleć i drętwieć. Nie chcę zepsuć momentu, bo dwa zwierzaki już zapuszczają węchem ryje w moim kierunku. Ruch dłoni w dół spowoduje szelest. Niechaj boli. Jeszcze troszkę…Gromadka oddala się tylko nieznacznie, ale na tyle bym pozostał już poza zasięgiem szmeru. Pożegnanie z braćmi. Tak. Dziki są najmniejszym problemem.
Słuchajcie, zapraszam Was tam na Ptasie dni Wędrowne kiedy tylko macie ochotę. Mam do dyspozycji świetne lornetki i bogate, ilustrowane, terenowe przewodniki o ptactwie wodnym – będziemy uzupełniać na żywo wiedzę i cieszyć pięknymi chwilami, obserwując! W miejscowości jest sklep czy dwa, zawsze można się cofnąć po prowiant. Zabierzemy worki na śmieci i będziemy też powoli na każdej wyprawie sobie zbierać, uprzątając gospodarzowi teren. W podziękowaniu za możliwość zwiedzania, i wychodząc naprzeciw ‘’uprzedzeniom’’. W zgodzie z Etyką Wędrowca. To wspaniała kraina w której warto być jeden raz w życiu. I choć u mnie Wyprawy na Ptaki są normalnie formą edukacyjnego warsztatu, to tym razem po prostu się spotkajmy. Pozostając w zachwycie nad samym zakątkiem chętnie podszkolę Was i siebie z ptasich osobliwości, będąc wdzięczny za samą możliwość podwózki. Gdybyście chcieli tam pobuszować ze mną, piszcie śmiało 🙂 Kontakt w sprawie zgłoszeń:
czeremcha27@wp.pl
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/p10309-173724fddd.jpg)
![](https://szeptykniei.wordpress.com/wp-content/uploads/2021/03/fgfff.jpg)