Ballady z zimowej Kniei. Wigilia Wędrowców

Naprawdę trudno mi będzie oddać klimat tego spotkania i wszystkie tematy jakie się odezwały do głosu… Ocierające się do rąk psy i koty + raczkujące i biegające dzieci wokół, bynajmniej nie przeszkodziły w opowieściach ❤

W grudniowy wieczór, kiedy za oknem ciemne pola posrebrza chłodny blask zimnego księżyca, wtedy dobrze… usiąść w ciepłej izbie przy herbacie i zatopić się w opowieściach 😃 Dawno, a może nawet nigdy czegoś takiego nie robiłem. Zamiast zabrać ludzi na włóczęgę po chłodach, gościć się w sadybie, opowiadać, grać, balladować i wspominać odlegle czasy minionych przygód. Krótko po 18tej usiedliśmy na poduchach wokół kominka. Już czas. Oczy zamknął wędrowiec, wspomnień przywołując pocztówki. Już widział. Taniec wirujących płatków śniegu w ciemnościach nocnych i świeże sarnie tropy w zaspach. Czuł szczypanie mrozu na policzkach i chłostę lodowatego wiatru przez spodnie. Zdrętwiał na wspomnienie ‘’kąpieli’’ w rowie, przy przeprawie za starym odyńcem… Westchnął z uśmiechem. Księgę Kniei przez siebie spisaną otworzył na pierwszych stronach, i wnet wśród śmiechu i hałasu bawiących się wokół dzieci, popłynęła opowieść…



‘’Ośnieżone pola, otulone białą kołderką delikatnego puchu szepczą swą chłodną pieśń echem dalekiej pustki. Mroźne połacie wabią ku sobie czarem lodowej przestrzeni zaklętej w biel. Wiatr hula, woła, wyje osypując śnieżne drobiny wśród bruzd. Oziębłe psoty dziadka mroza. Pani Zima lodowatą dłonią, odkrywa swe tajemnice i urok, tym, którym aura nie straszna. Jak pradawna wiedźma, stara niczym sam czas, snuje iskrzące baśnie roztaczając wśród gwiaździstej nocy swe bezlitosne ramiona. Drzewa skrzypią boleśnie smagane kąsającymi powiewami, jakby skarżyły się na porę roku, a oblodzone gałązki trzeszczą im do wtóru kołysząc się chwiejnym rytmem, siejąc wokół niewidoczne lodowe kruszyny.’’

To końcówka stycznia. Czas lisich godów i rudych dokazywań na polach. Pora pisków, poszczekiwań, wycia, gonitw przez zaspy i spełnienia w ogonach rudej Miłości. Goście słuchają. A potem jest odwilż. Po przeprawie przez sztormy zamieci i czuwaniu z obserwacją watahy dzików w zaspach polnego rowu… Ogień na kominku buzuje i gwarzy po swojemu, urągając wspomnieniom kłujących mrozów i odrętwiałych godzin zasadzek na zimowe widowiska. Jesteśmy pod jego opieką.

‘’ Uciszyło się. Szalejące przez kilkanaście godzin żywioły, zmęczone, wytańczone, wyczerpały wreszcie swą dziką furię. Woda, ziemia, powietrze – wszystko to przytuliło się w końcu zgodnie i zasnęło pod tonami bielusieńkiego puchu. Jest spokojnie i cicho. Czasem brzęknie gdzieś na mrozie niewidoczne źdźbło, ot zimowa symfonia ciszy, przy akompaniamencie harcujących myszy. Nocne pola spowił zachwyt lekkiej, białawej mgiełki. Nieruchome widma zasypanych drzew wyłaniają się niczym zjawy, narzekając na wspomnienie tragicznej zamieci. Wyglądają upiornie, pięknie i nieziemsko. Czar zimowego cudu zachwyca zestrojone z nocą oczy, przenosząc umysł do krainy duszy. Na miedzach sterczą buńczucznie maszty chwaścianych kikutów. Czego one nie przetrwają.’’

Zwierzęta, ich sprawy, emocje, współczesne problemy i sytuacja, zagrożenia przez budownictwo. Dziki rozpadają wyobraznię. Padają pytania. Czy się nie boję, tak sam po nocy? Czy goniły mnie kiedyś? Jak się zachować przy takim spotkaniu? Z czego wynikają mity i mylne przekonania na temat agresji tych zwierząt? Co z dzikami w miastach? Cierpliwie tłumaczę. O Antropopresji i postępującej utracie miejsc do życia dla naszych braci. O polowaniach, które zmuszają naszych braci ucieczką, do życia w pobliżu miast. O niefrasobliwości dokarmiających mieszkańców, którzy też zbierają żniwa przyzwyczajania zwierząt. I samej inteligencji dzików. Ich więzach rodzinnych, mądrości, chytrości, psotach, potrzebach czułości jak i łagodności, w całej krzepie. Jak żyją stare odyńce? Jak wyglądają barłogi? Dlaczego dzik lubi czasem wkomponować sobie zad w mrowisko? 😃 Czego można spodziewać się w młodnikach?



A potem przychodzi chwila, na rozmowy o drzewach. Chyba wszyscy czekali najbardziej. Książka Szepty Kniei otwiera się na wiązach. Pamiętne przesłanie dla ludzkości. Powinno trafić do milionów. Pamiętam, że rozmyślałem dzień wcześniej, zastanawiając się jak to jest. Że takie niepozorne miejsce, potrafi przekazać lawinę słów. I to konkretnych, zda się nieprzemijająco aktualnych, dopóty będziemy żyć jak dotąd. Wiązy wiązać będą… Mądrość z ich przesłaniem… Staną się legendą… Wiecznym podziwianiem… Nie jest mi łatwo doczytać. Gdy słowa przesłania milkną, po zamkniętymi oczami i na dłuższą chwilę cisza zapada w sali.

Drzewa chcą przekazać wiele. Lgną do ludzi, ale i jednocześnie skarżą się. Na to jak są traktowane. A jak chciałyby. Te w sadach ludzkich krótko żyjące, wycieńczone rokrocznymi przycinkami, a które w swej wspaniałości mogłyby pożyć ponad setkę w zgodzie ze swoim rytmem i zdrowiem, darząc najlepszym owocem potrzebujących. Goście opowiadają o drzewach w swoich ogrodach, pytają o moc samosiejek. Że dużo ich rośnie i co robić. Tłumaczę różnicę pomiędzy drzewkiem ze szkółki, którego ociosany za młodu system korzeniowy, już nigdy nie nadrobi strat po takim przycięciu. Drzewko takie, choć spełni swą biologiczną rolę i będzie rosło, to będzie ‘’w połowie głuche’’ i nie tak efektywne w nawiązywaniu więzi z grzybami, organizmami, aby odnaleźć się w środowisku. Nasiono które upadnie do gleby, i ma możliwość podczas zimowania sezon czy dwa, poczuć otoczenie w jakim żyje, startuje przygotowane do życia o wiele lepiej. Drzewa przychodzą do naszych ogrodów spontanicznie i niespodzianie, wyrastając na grządkach i pośród kwiatów. Co robić? Ja często wykopuję takie do donic, a potem przesadzam. Stajemy na tym, że na stronie Szepty Kniei będę w potrzebie ogłaszał drzewa i krzewy do adopcji.

Rozmawiamy i o zmianach w świecie, tych klimatycznych. Niezależnie od osobistych przekonań na ten temat, i teorii co do zjawiska, młode drzewa umierają od suszy i to jest fakt. Obserwuję co roku, jak kolejne świerki, brzozy czy jesiony, kończą swoje żywoty nagle, usychając na wiór. Poziom wód gruntowych opadł, obniżył się. Opadów mniej. A człowiek wokół robi wszystko, by resztek wody jakie mogłyby zachować się w terenie, pozbyć. Jesiony w alejach, które przez kilkadziesiąt lat życia pojone były wodą z roztopów, zalegającą po rowach do późnej wiosny. Od paru lat nie widziałem już w nich wody. Dla drzew to ogromna zmiana, zwłaszcza że dla mokrolubnych jesionów było to substytutem wilgotnego środowiska z jakiego pochodzą. Cieszę się, że na te spotkania przychodzą ludzie świadomi, którzy wędrują i widzą to samo co ja, z którymi nie muszę się spierać, czy przekonywać. W trakcie dowiaduję się, że przybyły też osoby wspierające mnie comiesięcznie finansowo na PATRONITE. Jak miło poznać swoich osobiście PATRONÓW! Jednym z bonusów za pomoc kwotą 5zł miesięcznie, jest właśnie udział w takim spotkaniu autorskim.

Czy można przytulać się do Drzew zimą? – pada kolejne pytanie. Tu opowiadam o funkcjonowaniu świadomości drzew, przepływie ich energii i rozwiewam kolejne wątpliwości. Chodzmy do drzew i pytajmy czy chcą. Jesienią i zimą mają dużo uwagi na kontakt z człowiekiem.

Spotkanie wieńczą koncerty. Miękkie brzmienie druma łagodzi emocje rozedrgań z poruszonych tematów i zawiłości. Harmonizuje, utula, zasiewając w sercach nadzieję i dobro. Po to tu dziś jesteśmy. Gospodyni spotkania przynosi swoją Kalimbę. Piękna, egzotyczna, zdobiona, choć nie nastrojona. Ja nie mogę na niej zgrać. Jedna z dziewczynek podbiega instrumentu i mówi że jej nie przeszkadza i ona może. Wnet po sali niesie się w dzwiękach chaotyczny żywioł. Dziecięca spontaniczność radzi sobie i z brakiem nastrojenia. Ja dołączam z akordami na ukulele, i tworzymy nawet zgrany duet. Dynamika swawolnych nut, choć bynajmniej nie ‘’kocia muzyka’’. Gdy dziecko kończy, ludzie biją brawo. Trochę się onieśmiela.

Na końcu rozdaję uczestnikom obiecane paczuszki nasion dzikich kwiatów, do założenia własnych łąk kwietnych. Niech dobro z tego spotkania już wiosną rośnie, zieleni się, rozkwita i roztacza aromaty zapachów, z zasobami nektaru i kryjówek dla małych mieszkańców Ziemi.

🍁 SPECJALNE PODZIĘKOWANIA pragnę na ostatku skierować do:

MOC DOBRA Ania Nowak – Za uchwycenie tej pamiątki i wspierającą obecność
Doula Monika Sopot – Użyczenie klimatycznego miejsca
Kamila Osiecka – Wici i nagłośnienie spotkania