Zimowe wędrówki z duszą. Na ośnieżonych miedzach.

Nocą sypnęło. Znów pola spowił aż po horyzonty, bielutki dywan miękkiego puchu. Temperatura idealna. 0, +1/ -1 i tak sobie balansuje. Doskonale do wędrówki, zasiadki. Śnieg jest mokry i cichy. Nie chrzęści zdradliwie pod oponą roweru ani stopą. Pogoda szara, z małymi prześwitami błękitu i pasteli rozproszonego światła. Powietrze tchnie świeżością i wilgocią. Kręci w zatokach. Ostudza wysiłek.





Padała krupa śnieżna. Główki badyli i chwastów, przywdziały srebrzyste, puchate czapeczki. Tajało. Nocą wzory wyczarowało. Na gałązkach zawisły zimowe ozdoby. Przystrajają je okruchy lodu i krystaliczne opaski topniejących szalików. Koniuszki chwytają krople. Te wiszą jakby w niepewności. Krzak dzikiej róży sroży się w oporze, wystawiając na spotkanie chłodów, twardziel swych niepokornych kolców. Puchate kopce śniegu, przygniatają subtelność dawnych traw letnich. Ich owalne kopuły przypominają domki skrzatów.

Drogę przekraczają na wszerz, wstęgi wydeptanych tropów. Zwierzęta podążają swoimi ścieżkami, na przełaj, ku lasom. Niespodziana zadymka wygoniła jelenie i dziki z pól. Czytam ich zapiski. Tęgie chmary, zdrowe rodziny. Szlak ich pamiętnika kończy się w niewiadomej. Odciskam swoją nagą dłoń obok śladu. Odświeżam przymierze z Ziemią.



Aleja bieli się, jeszcze delikatnie. Nie napadało tak sporo. Gdy zbliżam się do Klona Kostura, posiaduje na nim dużo ptaków. Żerują na okolicznych polach. Jest trznadel, sikorki, i gromada mazurków. Na głogu kręci się rudzik. Dalsze miedze obsiadły stada przelotnych drozdów. Ich terkoczące ogłosy – jak biadolenia poirytowanych ciotek. Zimno, szaro, strawy mało! – Zdają się narzekać napuszone ptaki. Dusza podnosi wnet, i zdjęcia prosi robić. Zjawiska z pozoru zwyczajne postrzega przez pryzmat swojego światła, i do podziwu budzi. Kamienie wyglądające spod śniegu, a lekką odwilżą obmyte, uśmiechem rozpieszcza. Ciało kłania się po kolana, kucając do fotografii. Wnet cały oblepiony jestem śniegiem.

Zmierzch wzywają kruki. Ich ochrypłe wołania wrzynają się w puch, gdy one same wzlatują znad padlin ku noclegowiskom. To nie czas mrozów i chrzęstów ściskanych zimnem źdźbeł, ciszy sącząnej srebrzystym szmerem przez podmarzlinę. Ogryzione gigulce krzewiastych pędów żółcieją na poboczach, pachnąc jeszcze apetytem. Biesiadne wizytówki. Sarny koczują daleko, zebrane w ogromne, siostrzane grupy. Ziąb budzi braterstwo. Zachęca do pomocy. Przetrwajmy do wiosny. Już dzień dłuższy bawi, i oziminy przebijają spod śniegu. Gdy wracam, buty łaskocze ślizgawica. Nogi tężeją w wyczulonym balansie, starając się bez psikusa doprowadzić mnie polami do domu.

________________________________
________________________________

WAŻNE WIEŚCI: To starsze opowiadanie z 2022 roku. Obecnie wszystkie moje nowe teksty, opowieści i drzewne przesłania  znajdziesz już WYŁĄCZNIE w naszej facebookowej grupie  PRZYJACIELE KNIEI.  Publikuję tam najnowsze opowiadania, fotografie, opisuję swoje przygody i staram się najlepszą treścią uhonorować osoby mnie wspierające. Jeśli masz ochotę to czytać i przeżywać razem z innymi Czytelnikami, serdecznie Cię tam zapraszam:

https://www.facebook.com/groups/1023689752281733

Grupa działa w duchu wzajemnej współpracy, czyli podziękowania za moją pisarską i wędrowną działalność, którą muszę jakoś finansować. Aby do niej dołączyć, potrzeba zaangażować się najpierw w PATRONAT dla szeptów, w zakresie 10/15/20/27zł miesięcznego wsparcia przez rok. Po aktywacji PATRONITE Twoja prośba będzie akceptowana. Grupa jest formą wirtualnej prenumeraty bloga. Teksty z grupy w ogromnej większości nie pojawiają się na blogu i są dostępne tylko w niej.
https://patronite.pl/szeptykniei

Jeśli z jakiegoś powodu nie możesz korzystać z PATRONITE, napisz do mnie wiadomość, a znajdziemy jakieś rozwiązanie żebyś mógł cieszyć się treściami z grupy.

Z serca dziękuję, że każdego dnia budujemy zaangażowaną społeczność wrażliwych, leśnych Dusz, co pozwala mi zrobić więcej, docierać dalej, zadbać o swoje zdrowie, zaopiekować zwierzakami na wędrówkach i dzielić z Wami słowami tych opowieści ❤









Tu żerował jakiś zwierz.

Dodaj komentarz