Upały i burze, czyli jak uciekać rowerem przed nawałnicą.

Upał gasi burza… ⚡

Jest niespodziana i gwałtowna. Dojrzewała po cichu nad stawami, tam sycąc swój kałdun ogromnymi zasobami tutejszej wilgoci. Choć narastający wiatr, mógł być jej wieszczem. W którymś momencie pomarańczowe słońce jakby ostatkiem gorących sił, przebiło się przez ten gęstniejący tabun. Co za widowisko. Spogląda poniekąd złowrogo, jako oko przeklętego Saurona. Próbuję jeszcze sfotografować, mając nadzieję, że może przejdzie bokiem… Czaple i mewy nagle znikły gdzieś z łąk, ostatnie jaskółki przemykały z krzykiem… Ledwo zszedłem z ambony, już dopadły mnie w policzek, mocne ciepłe krople.

Powrót rowerem pod gromami, błyskami, ścigając się z sunącym, grzmiącym kolosem gniewu. Pędzę, zdobywając się na najwyższy kunszt umiejętności szybkiej jazdy terenowej, szlifowanej przez ostatnie 1,5 roku na elektrycznym składaku. Gdyby nie on… Niebo błyszczy jak stroboskop. Istny szał. Błyskawice są żywiołowe, ostre, nasycone – rażą w oczy. Rozlewają się ‘’pająkami’’, oplatając niebo siecią. Mało co patrzę, aby się nie strachać. Szybciej!

Na jesionowym szlaku panuje sielanka. Niemal wpadam na kozła sarny, który rozłożywszy się zawczasu pod krzakiem dzikiej róży aby przeczekać nawałnicę, nagle skacze mi przed koło. Patrzę na niego i myślę – skoro sarna tak podchodzi do burzy, czego ja się boję? A może po prostu w którymś tam wcieleniu, zginąłem od pioruna? Boję się odkąd pamiętam.

Siwe pasma deszczu uderzają nagle, wtedy zdaję sobie sprawę, że zawierucha rozdzieliła się na dwie części, a ta jedna szarżuje właśnie z boku. Jakby tego było mało, na drogę wychodzi mi łania jelenia, stanąwszy na samym środku. Mimo gęstniejącej ulewy, zatrzymuje się. Chwila rozkosznej obserwacji, oświetlona orgią bijącej nad wsią błyskawicy…

Lada chwila udaje się dotrzeć na przystanek autobusowy. Tam wyczekuję spokojnej chwili, przed ostatnim skokiem do domu.

I nici z tropikalnej nocki na polach… mokre nici 🙂

___________________________________
___________________________________

PS. To starsza opowieść z czerwca 2022 roku. Obecnie wszystkimi nowymi historiami, tekstami, przygodami i przesłaniami drzewnymi dzielę się wyłącznie w naszej grupie Przyjaciele Kniei na FB. Jeśli masz ochotę wciąż Szepty czytać, inspirować się, doświadczać, czerpać leśne chwile , wreszcie robić razem coś dobrego, to tam Cię Przyjacielu zapraszam. To wyjątkowa społeczność, jakiej jeszcze nie widział Facebook.

Miejsce spotkań, dla wrażliwych, leśnych Dusz. Tam znajdziecie najlepsze moje perły literackie, przesłania Drzew MOCY i ogromny ładunek zielonych emocji.

https://www.facebook.com/groups/1023689752281733

Grupa działa w duchu wymiany energetycznej, podziękowania za moją pisarską i wędrowną pracę. Aby do niej dołączyć, potrzeba zaangażować się w PATRONAT dla szeptów, w zakresie 10/15/20/27zł miesięcznego wsparcia przez rok. Po aktywacji PATRONITE Twoja prośba będzie akceptowana. Grupa jest formą wirtualnej e – prenumeraty bloga.
https://patronite.pl/szeptykniei

Jeśli z jakiegoś powodu nie możesz korzystać z PATRONITE, napisz do mnie wiadomość, a znajdziemy jakieś rozwiązanie żebyś mógł cieszyć się treściami z grupy.

Wszystkiego leśnego 🤗